Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PKP chce za dworzec 4,5 miliona złotych

Aleksander Król
To jest przełom - przekonuje Mirosław Lenk, prezydent Raciborza, mówiąc o przyszłości naszego dworca PKP. - Po pięciu latach rozmów, w końcu dostaliśmy od PKP trzy konkretne propozycje. Po pierwsze możemy dworzec kupić, po drugie wydzierżawić, ale najbardziej podoba nam się trzecia propozycja - PKP może wyremontować obiekt za dotację z ministerstwa, a potem miasto podpisze umowę na wynajem pomieszczeń dworcowych na wiele lat - mówi Lenk. Dodaje, że w rozmowach z koleją nastąpił przełom również dlatego, że po raz pierwszy dworzec wyceniono. Ile kolej chce za ten obiekt? Bagatela - 4,5 mln złotych.

Dwa, a w zasadzie trzy zadaszone perony (odjazdy pociągów odbywają się głównie z peronów 1 i 2), mała poczekalnia, gdzie mieszczą się też kasy, bardzo mało luksusowe toalety i zamknięte na cztery spusty pomieszczenia, w których kiedyś, bardzo dawno temu, można było coś zjeść. Powybijane szyby i brud - za to wszystko PKP chce 4,5 miliona złotych. Na szczęście urzędnicy nie zamierzają sięgnąć do miejskiej kasy.

- Nie jesteśmy tak zdeterminowani, żeby kupować dworzec. Miasto nie jest od tego, by obsługiwać ruch kolejowy. Zresztą cena zaproponowana przez PKP trochę mnie zszokowała - przyznaje Mirosław Lenk, prezydent Raciborza.

Dziwią się też mieszkańcy, którzy na co dzień korzystają z dworca. - Dworzec jest koszmarny. Kiedyś tu był sklep, kawiarnia. A teraz, żeby kupić batonika na podróż trzeba biec na miasto - mówi Adam Gladek z Raciborza. Dodaje, że wszystko jest zniszczone, bo przez lata nieużywane. - Remont tych wszystkich "zabitych dechami pomieszczeń" będzie kosztował olbrzymie pieniądze - dodaje.

Jan Cal z Warszawy, który regularnie odwiedza rodzinę w Raciborzu i przyjeżdża tu pociągiem tłumaczy, że nasz dworzec nie odbiega standardem od innych, które mija po drodze. - Ale to nie zmienia faktu, że trzeba go wyremontować - mówi Jan Cal.

Takiego samego zdania jest prezydent, któremu nie popsuła nawet humoru cena dworca, zresztą po raz pierwszy podana przez kolej. - Bo są inne opcje. Możemy dworzec wydzierżawić i jeśli się na to zdecydujemy, zaproponujemy nasze ceny - mówi Mirosław Lenk. Ale władzom marzy się inne rozwiązanie. - Pani dyrektor PKP Dworce Kolejowe zaproponowała nam też trzeci wariant. Kolej zdobędzie dotację na remont z ministerstwa, a my wynajmiemy pomieszczenia i to po kosztach - mówi Lenk.

Co na to przedstawiciele PKP? - Trwają analizy dotyczące zarówno dzierżawy jak i najmu dworca w Raciborzu. Zależnie od tego, który z rozpatrywanych wariantów uzyska obopólną akceptację, zostanie on wdrożony w życie - mówi Kamil Migała z zespołu prasowego Polskich Kolei Państwowych SA.

Obecnie w miejscu, gdzie dawniej znajdował się sklepik o wdzięcznej nazwie "Semafor" i dawna kawiarenka tylko wiatr hula. Zresztą dosłownie, bo mimo że szklane drzwi pozamykano na kłódki, szyby są powybijane. Od strony ulicy część pomieszczeń dworcowych jest wynajęta - sprzedawane są tu m.in. skutery, używana odzież i biżuteria.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: PKP chce za dworzec 4,5 miliona złotych - Racibórz Nasze Miasto

Wróć na raciborz.naszemiasto.pl Nasze Miasto