Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Komendant: Spotykam się ze śmiercią, ale nie można porównać tego z Miednoje

Aleksander Król
Bolesław Stachow
O ekshumacji ciał pomordowanych oficerów w Miednoje z Pawłem Zającem, obecnie komendantem policji w Raciborzu, a wcześniej w Rybniku, rozmawia Aleksander Król

Niedawno w Kijowie-Bykowni na Ukrainie odbyło się uroczyste otwarcie Polskiego Cmentarza Wojennego, upamiętniającego 3435 ofiar zamordowanych na rozkaz Stalina. Nekropolia w Bykowni to czwarty cmentarz polskich ofiar NKWD z 1940 r., po cmentarzach w Lesie Katyńskim, Charkowie i Miednoje. W ekshumacji tego ostatniego w 1995 r uczestniczył Paweł Zając.

W jaki sposób znalazł się Pan w 1995 r w Miednoje?
Jako student Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie, pisałem pracę z historii policji. Wybrałem taki temat ponieważ ktoś z mojej rodziny zginął w Twerze. Przyszło pytanie z Ministerstwa, czy w szkole są chętni do udziału w pracach ekshumacyjnych pomordowanych więźniów Ostaszkowa, pochowanych w dołach śmierci w Miednoje. Profesor wybrał 4 studentów. Rządowa ekipa ekshumacyjna liczyła 15 osób.

Co zastaliście w Miednoje?
Początkowo prowadziliśmy prace sondażowo - topograficzne. Wskazany przez Federację Rosyjską teren próbowaliśmy zbadać, dokonując szeregu odwiertów, po to, by stwierdzić, czy warstwy gleby są przemieszane. W sytuacjach, gdy natrafialiśmy na przemieszane warstwy gleby mieliśmy pewność, że w miejscu tym następowała jakaś ingerencja - to świadczyło o tym, że w tych miejscach są doły śmierci.

Władze Rosji nie wiedziały gdzie one się znajdują?
Sądzę, że wiedzieli, ale wskazano nam obszerny teren. Zlokalizowaliśmy tam w sumie 25 dołów śmierci, z czego 22 to doły z ciałami pomordowanych policjantów i żołnierzy, a trzy doły - pozostawione na peryferiach, to doły z mobiliami, w których znajdowaliśmy portfele, portmonetki (około 500 sztuk), buty, czapki, mundury, menażki, przedmioty użytku codziennego, znaki identyfikacyjne. Wszystko to, co w wyniku przeszukania udało się zabrać jeńcom - najprawdopodobniej jeszcze przed rozstrzelaniem w budynku NKWD w obecnym Twerze.

Przed rozstrzelaniem?
Zgodnie z wszelkimi konwencjami międzynarodowymi, nie można było przeszukiwać , przesłuchiwać, torturować jeńców wojennych, jednak my znaleźliśmy dowody, że byli oni regularnie przeszukiwani. Śmiem twierdzić, że te przedmioty były niszczone i przeszukiwane jeszcze za życia jeńców. Nasze prace pozwoliły nas utwierdzić w przekonaniu, iż jeńcy byli pewni, że będą rewidowani, ponieważ wszystkie przedmioty, które znaleźliśmy, były skrzętnie ukryte. W otokach czapek były zaszyte różnego rodzaju listy, dokumenty, legitymacje, blachy... Znajdowaliśmy listy w cholewach butów. Więźniowie obozu w Ostaszkowie najprawdopodobniej przeczuwali już pod koniec marca i pod koniec lutego - że nie będzie jakiegoś zwolnienia, tylko będą decyzje związane z ich rozstrzelaniem. Znajdowaliśmy różnego rodzaju zapiski o tym świadczące.

Jakie było Pana zadanie?
Prace podzielono na etapy, wydzielono trzy stanowiska. Na pierwszym stole układane były czaszki, opisywane przez medyka sądowego. Kolejny stół to było stanowisko kryminalistyczne. To przy nim ja pracowałem. Dokonywaliśmy rewizji wydobytych z ziemi mundurów, rozcinaliśmy cholewy, po to by znaleźć pamiątki, które na kolejnym stanowisku były czyszczone, fotografowane, opisywane i zabezpieczane.

To były wykopaliska archeologiczne?
Oj nie. To naprawdę jest ciężki temat. Byłem też w Katyniu, gdzie równolegle były prowadzone prace ekshumacyjne. Tu były one diametralnie inne od prac w Miednoje, ponieważ Katyń to teren piaszczysty, głównie piasek. Po 60 latach zachowały się tylko kości, fragmenty metalowe. W wyniku upływu czasu nastąpił rozkład. Jeśli chodzi o Miednoje to sytuacja była zgoła odmienna. Tu jest glina, która nie przepuszczała wody. Stanowiła ona jakby konserwę dla dołów śmierci. Ciała i przedmioty zachowały się w bardzo dobrym stanie. Były płynne. Wydobywaliśmy fragmenty czaszek z włosami , buty z elementami tkanki ludzkiej. Sytuacja była trudna dla nas, młodych ludzi.

Wciąż śnią się Panu tamte sceny po nocach?
Nie. Na co dzień w pracy też oglądam śmierć. Choć nie da się tego porównać do dołów śmierci z Miednoje.

fot. Bolesław Stachow

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na raciborz.naszemiasto.pl Nasze Miasto