Symbol Raciborza - unikalną, renesansową basztę więzienną, której wizerunek znajduje się nawet na znaczkach Poczty Polskiej, a także obiegowej dwuzłotówce - od dawna szpeci graffiti. Zamiast podziwiać wspaniały zabytek z 1574 roku mieszkańcy oraz turyści, którzy odwiedzają Racibórz między innymi dla takich perełek - oglądają gryzmoły.
- To się w głowie nie mieści, że najważniejszy zabytek Raciborza, nie licząc zamku piastowskiego, prezentuje się tak koszmarnie. Nawet trudno zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z basztą, by nie było widać tych napisów - mówi Aleksander Wroński, turysta z Rybnika, który specjalnie przyjechał do Raciborza, żeby zobaczyć basztę.
Urzędnicy rozkładają ręce. - Baszta znowu jest pobazgrana? - pyta z niedowierzaniem Mirosław Lenk, prezydent Raciborza. - Odmalowujemy ją kilka razy w roku. Za każdym razem wandale ze sprayem znów tu wracają - mówi Lenk, obiecując, że szpetne napisy wkrótce zostaną usunięte. - Na szczęście od czasu zatrzymania sprawców, którzy niszczyli nasze Orły, witające kierowców na wlocie do miasta, trochę się uspokoiło. Pomalowaliśmy most na kanale Ulga i odpukać - nie ma tam nowego graffiti - mówi Lenk.
Mieszkańcy widzą jednak więcej szpetnych gryzmołów. - Wystarczy rozejrzeć się dookoła. Napisy "zdobią" wiele murów, są też na moim bloku przy ulicy Katowickiej - mówi Gabriela Jankowska. - Trudno to nazwać graffiti. To jakieś koszmarne gryzmoły, które trzeba jak najszybciej usunąć. W mieście należałoby młodym udostępnić jakąś ścianę, gdzie mogliby się wyszaleć. Może wówczas zostawiliby takie budynki, jak baszta - mówi Czesław Małek, mieszkaniec centrum. Jego zdaniem straż miejska powinna bardziej pilnować takich miejsc. Przecież w mieście jest monitoring. Jedna z kamer znajduje się zresztą na placu Długosza, niedaleko baszty. Zapytaliśmy strażników, czy nie widzą baszty na swoich monitorach. - Widzimy, ale tylko górną część, dół szczątkowo, drzewa zasłaniają - mówi Andrzej Szewczyk, p.o komendanta straży miejskiej w Raciborzu.
Trzeba skuć tynki baszty
Joanna Muszała-Ciałowicz, miejski konserwator zabytków zapowiada, że baszta więzienna będzie nie tylko odmalowywana, ale planowany jest generalny jej remont.
- Przymierzamy się do większych prac przy baszcie. Zamierzamy skuć stare tynki i położyć nowe. W wielu miejscach są one już głuche i w każdej chwili mogą odpaść - mówi Joanna Muszała-Ciałowicz. Przyznaje, że zabytek wymaga już interwencji szczególnie od strony zieleńca, czyli od ulicy Opawskiej.
- Jednak to są olbrzymie koszty, a na rok mamy tylko 50 tysięcy złotych budżetu konserwatorskiego na wszystkie prace. Znaczną część tej kwoty pochłaniają, opracowywane przez nas karty inwentaryzacyjne. Robi się też drobne remonty na przykład kapliczek. W tej sytuacji na remont baszty trzeba będzie znaleźć dodatkowe pieniądze. Chcielibyśmy zrobić to w przyszłym roku - mówi Joanna Muszała-Ciałowicz.
Znajdująca się przy placu Długosza baszta więzienna to prawdziwa perełka architektoniczna. Została wybudowana około 1574 roku, po pożarze miasta w ciągu murów miejskich - ich fragment zachował się do dnia dzisiejszego. Pierwotnie budowla dawała schronienie obrońcom, później pełniła także rolę więzienia.
Według zachowanych wzmianek, w XVII wieku przetrzymywani byli w niej aresztanci.
W latach 1896-1900 baszta została częściowo przebudowana. Większe remonty przeprowadzono w 1958 i 1994 roku. Od 2007 roku szkic baszty jest elementem logo Raciborza.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?