Unia Racibórz wciąż zaskakuje

- Cieszymy się, że dobra passa trwa. W pięciu wiosennych spotkaniach zdobyliśmy więcej punktów, niż w piętnastu rozegranych jesienią. I nie mamy się czego wstydzić. Gramy dobrze. Podczas spotkania z Podbeskidziem kibice mogli obserwować sporo fajnych akcji - zauważa Andrzej Starzyński, prezes KP Unia Racibórz.

Co najważniejsze, oglądali też bramki. Już pierwsza akcja gości przyniosła im prowadzenie. Bramkarz unitów wyciągnął piłkę z siatki po strzale Jarosza. Ale nasi nic sobie z tego nie robili i ruszyli do ataku.

Chwilę później po zamieszaniu w polu karnym rywala, piłka trafiła do Gawryluka, który strzelił na bramkę, a bramkarz puścił futbolówkę między nogami. Ku uciesze kibiców, unici nie zamierzali wówczas osiąść na laurach i jeszcze przed przerwą kilkakrotnie zagrozili bramce rywala. Brakowało jednak trochę szczęścia. Najpierw dwukrotnie próbował Potaczek, a potem Pawlisz w sytuacji jeden na jednego z Broniewiczem, nie zdecydował się na drybling tylko strzelił niecelnie.

Odpowiedzieli rywale, którzy w 30 minucie przeprowadzili najładniejszą akcję meczu, którą po kilku podaniach wykończył po raz kolejny Jarosz. Sporo dobrych sytuacji wypracowały sobie obie ekipy po przerwie, ale brakowało skutecznego wykończenia. W końcu za faul w polu karnym na Pawliszu sędzia podyktował rzut karny, który na bramkę zamienił Potaczek.

- Remis z Podbeskidziem to dobry wynik, tym bardziej, że goście zaprezentowali się z jak najlepszej strony - mówi Andrzej Starzyński, przyznając, że naszą ekipę czeka teraz trudna przeprawa.

- W sobotę jedziemy na mecz z Rekordem Bielsko-Biała. To trudny przeciwnik. Potem przyjeżdżają do nas Czechowice, a kolejny mecz zagramy z Górą. To rywale z górnej półki, które walczą o awans. Łatwo nie będzie. Ale mamy nadzieję, że przetrwamy - dodaje Starzyński.