Straż miejska w Raciborzu kontroluje kotłownie

Straż miejska w Raciborzu sprawdza czym palimy

Siwo nad Oborą, Brzeziem, a także Ocicami - widać sezon grzewczy rozpoczął się na dobre, bo dym z kominów zasnuwa Racibórz. Ustawa śmieciowa nie pomogła, więc w teren będą musieli iść strażnicy miejscy, którzy zajrzą do naszych pieców. - Jest coraz chłodniej i mamy coraz więcej zgłoszeń od mieszkańców, którzy informują o sąsiadach zatruwających środowisko. Jeździmy na kontrolę kotłowni - przyznaje Andrzej Szewczyk, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Raciborzu.

Po otrzymaniu informacji funkcjonariusze jadą pod wskazany adres i zaglądają do kotłowni. - Mamy prawo wejść na teren nieruchomości, sprawdzamy co mieszkańcy składują przy piecu. Zdarzają się pampersy, waty i inne odpady - mówi Andrzej Szewczyk.

Strażnicy miejscy z Raciborza najczęściej pouczają mieszkańców, ale mogą także złożyć wniosek do sądu. Lepiej nie ryzykować i nie palić śmieciami.

Ustawa śmieciowa w Raciborzu nie pomogła

Niestety nowa ustawa śmieciowa chyba niewiele pomogła i odpady zamiast do koszów na śmieci, trafiają do pieca.
- Ludzie są przyzwyczajeni do tego, że palili śmieci w piecach. Może duże butelki plastikowe już się segreguje, ale z opakowaniem po jogurcie, czy śmietanie nikt lecieć do worka na plastik nie będzie, łatwiej wrzucić takie rzeczy do pieca. Sąsiedzi palą dosłownie wszystkim - mówi nam mieszkaniec ulicy Markowickiej w Raciborzu.

W komendzie straży miejskiej w Raciborzu przyznają, że w porównaniu do lat poprzednich niewiele się zmieniło.
- Sezon grzewczy dopiero się zaczął, ale już widać, że niewiele się zmieniło. Ostatnio jechałem do marketu w Oborze, był jeden wielki dym nad całą dzielnicą. Dymiło się z wielu kominów. Dlatego gdy mieszkańcy mają podejrzenie, że ktoś spala w piecu odpady, powinni podawać precyzyjny adres - mówi Andrzej Szewczyk.