Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skarga na postanowienie Komisarza Wyborczego. Referendum jeszcze realne?

Joanna Wieczorek
Do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach skierowano skargę na postanowienie Komisarza Wyborczego. Rzecz dotyczy weryfikacji podpisów pod wnioskiem o referendum ws. odwołania z funkcji prezydenta Raciborza – Mirosław Lenka. 10 maja Komisarz Wyborczy w Katowicach wydał postanowienie, zgodnie z którym referendum nie zostanie ogłoszone ze względu na niewystarczającą liczbę podpisów złożonych pod wnioskiem. Do tego, by można było ogłosić referendum, zabrakło 433 prawidłowo złożonych podpisów.

Referendum jeszcze realne?

O złożonej skardze Dariusz Ronin poinformował dzisiaj na specjalnie zwołanej konferencji. Orzeczenie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach powinno się pojawić w ciągu 14 dni. W piśmie postanowienie zostało zaskarżone w całości jako "naruszające prawo".

Poniżej publikujemy uzasadnienie kroków pełnomocnika inicjatora referendum, w formie komunikatu prasowego:

- Mam zaszczyt i przyjemność poinformować, iż we wtorek 24 maja 2016 roku osobiście, w imieniu Komitetu Referendalnego, złożyłem w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Gliwicach Skargę na Postanowienie Komisarza Wyborczego w Katowicach z 10 maja 2016 o odrzuceniu wniosku o przeprowadzenie referendum lokalnego w sprawie odwołania prezydenta miasta Racibórz Mirosława Lenka.
- W Skardze zostało zaskarżone postanowienie Komisarza w całości jako naruszające prawo, wniesiono o jego uchylenie i wydanie postanowienia o przeprowadzeniu referendum.
- Przygotowując się do złożenia Skargi do WSA chciałem u Komisarza zapoznać się z rodzajami błędów, ku mojemu zaskoczeniu otrzymałem odmowę. Poinformowano mnie, że arkusze z podpisami są zapieczętowane i mogą być udostępniane wyłącznie na potrzeby sądu. Jako podstawę prawną odmowy umożliwienia mi wglądu do kart poparcia Komisarz Wyborczy podał art. 213 § 3 Kodeksu Wyborczego w związku z art. 1 pkt. 2 Ustawy o referendum lokalnym, która to podstawa prawna jest oczywiście wadliwa. Przywołany przez Komisarza Wyborczego art. 213 § 3 Kodeksu Wyborczego znajduje się w Dziale III Wybory do Sejmu i brak jest podstaw do jego zastosowania do referendum lokalnego. W ustawie o referendum lokalnym brak jest jakichkolwiek przepisów, które mogłyby stanowić dla Komisarza Wyborczego podstawę do de facto utajnienia przed inicjatorem referendum wyników przeprowadzonej przez Komisję weryfikacji kart poparcia.
W takim stanie rzeczy, mając na uwadze przepis art. 7 Konstytucji RP, zgodnie z którym, Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa, działanie Komisarza wyborczego należy uznać za działanie bez podstawy prawnej a tym samym za rażąco naruszające przepisy prawa.
- Zgodnie z ustaleniami Komisarza Wyborczego miałoby zabraknąć 433 poparć dla skuteczności wniosku o przeprowadzenie referendum. Jednocześnie Komisarz sam wskazuje, iż co najmniej 228 poparć uznanych za wadliwe mogło zostać uwzględnionych w oparciu o znane Organowi dane z urzędu a ich nieuwzględnienie nastąpiło z powodu przyjęcia przez Komisarza braku znaczenia tych poparć dla końcowego wyniku. Niemniej uwzględniając te poparcia ilość brakujących pozytywnie zweryfikowanych poparć maleje już do zaledwie 205. Uwzględniając powyższe chodzi zatem o należytą pozytywną weryfikację zaledwie 205 poparć z zakresu 653 poparć negatywnie zweryfikowanych przez Komisarza Wyborczego, z bardzo różnych niejednoznacznych i wadliwie przyjętych przyczyn (co najmniej 556 poparć z 881 zakwestionowanych powinna zostać uwzględniona jako w pełni skuteczne akty obywatelskie konkretnych mieszkańców Gminy Racibórz)."
- W Skardze wskazano, iż nie odpowiada prawdzie stwierdzenie Komisarza wyborczego zawarte na str. 5 uzasadnienia kwestionowanego postanowienia, iż: „ Pełnomocnik inicjatora, na każdym etapie weryfikacji, miał możliwość, w wybranym przez siebie czasie oraz zakresie, obserwowania czynności weryfikacji oraz zapoznania się z wszystkimi stwierdzonymi przez zespół wadami udzielonego poparcia. Pełnomocnik inicjatora nie wnosił uwag do ustalonego trybu weryfikacji oraz do okazanych, stwierdzonych przez zespół wad poparcia.”. Stanowczo podkreślam, iż wprawdzie mieliśmy możliwości uczestniczenia w posiedzeniach Komisji weryfikacyjnej, jednakże w narzuconej nam przez Organ formie, która wykluczała jakąkolwiek możliwość obserwowania merytorycznych prac komisji oraz bieżącego zapoznawania się ze stwierdzanymi przez członków komisji rzekomymi wadami podpisów widniejących w kartach poparcia. Mianowicie na samym początku prac Komisji w obecności Pani Komisarz Barbary Suchowskiej Dyrektor Delegatury Wojciech Litewka oświadczył, iż przedstawiciele inicjatora referendum mogą jedynie przebywać na sali, lecz nie mogą zabierać głosu ani w jakikolwiek inny sposób czynnie uczestniczyć w przeprowadzanych czynnościach weryfikacji podpisów bądź kontrolować czynności członków Komisji przeprowadzających weryfikację. De facto wyglądało to w ten sposób, że siedzieliśmy w odległości około 4 metrów od ław zajmowanych przez członków komisji weryfikacyjnej, mając przed sobą jedynie widok tylnej części monitorów komputerów, na których pracowali członkowie Komisji a z takiej perspektywy siłą rzeczy wykluczona była jakakolwiek możliwość obserwowania czynności weryfikacji oraz zapoznania się z wszystkimi stwierdzonymi przez zespół wadami udzielonego poparcia. O stwierdzonych wadach poparć dowiedziałem się dopiero z uzasadnienia zaskarżonego postanowienia bez jakiejkolwiek możliwości weryfikacji przedstawionego w niej stanowiska Organu.
W Skardze zostały podniesione również kwestie związane ze sposobem zbierania podpisów. W powyższym zakresie należy mieć na uwadze okoliczności w jakich są zbierane podpisy poparcia dla inicjatywy referendalnej, które zazwyczaj są dokonywane w miejscach publicznych przy okazji załatwiania innych spraw, przez co nie trudno o popełnienie pewnych błędów we wpisywaniu danych osobowych czy nie w pełni poprawne grafologicznie wpisy. Częstymi są również przypadki, gdzie ludzie podają swoje dane osobowe (numeryczne) z pamięci a nawet jeżeli wpisują je bezpośrednio z dowodów osobistych to również nierzadko popełniają nieświadomie błędy. Często są to osoby w podeszłym wieku u których siłą rzeczy nie trudno o popełnienie błędu. Nadto osoby zbierające podpisy nie mają uprawnień do legitymowania tych osób i tym samym weryfikacji podawanych przez nich danych osobowych poprzez bezpośrednie zapoznanie się z dokumentami tożsamości. Osoby zbierające podpisy nie mogą wykazywać się w trakcie zbierania podpisów poparcia nadmierną gorliwością i skrupulatnością w zakresie weryfikacji przekazywanych im danych osobowych, gdyż przez niektóre osoby mogłoby to zostać odebrane po prostu jako nadmierne narzucanie się, czy wręcz wymuszanie udostępnienia podlegających ustawowej ochronie danych osobowych. Wielce krzywdzącym natomiast jest dla tych osób zdyskwalifikowanie przez Komisarza wyborczego z powodu tych drobnych uchybień ich decyzji o woli przeprowadzenia referendum, którą wyrazili w sposób stanowczy złożonym na kartach poparcia własnoręcznym podpisem.
- Analizując skomplikowany proces weryfikacji referendalnego poparcia mogę się przyznać do jednego błędu koncepcyjnego, składając Karty z podpisami do Komisarza Wyborczego miałem pełną świadomość, że nie wszystkie poparcia zostaną uznane. Niespodziewałem się jednak, że aż tak duża będzie liczba braku praw wyborczych 207. Tego po prostu nie przewidziałem. Widziałem na Kartach poparcia, że nie wszytkie rubryki były prawidłowo wypełnione. Szacowałem sobie błędy na ilość w granicach około 300. Karty z poparciami liczyłem o trzeciej nad ranem po dwóch miesiącach nieprzerwanej i trudnej pracy. Nie było sensu, sił ani czasu dokładnie analizować ilość, rodzaj i zakres błędów. Uznałem, że wystarczające są moje szacunki 4900 minus 300 daje około 4600 minus 4328 (minimalna ilość) = 272. Taki zapas niecałe 300 poparć uznałem za wystarczający. Nawet gdyby potwierdziła się bardzo wysoka liczba braku praw wyborczych (czego nie mogłem przewidzieć) to i tak jestem przekonany, że ilość poparć będzie wystarczająca i referendum na pewno się odbędzie. Próba kreowania wobec mnie jako pełnomocnika referendalnego pretensji iż powinienem wiedzieć jaka liczba poparć nie będzie uznana z powodu jakichś tam błędów jest nieporozumieniem i celową SB-cką sztuczką dla rozmydlenia istoty referendum. Istotą referendum jest odwołanie Mirosława Lenka a nie to jakie rodzaje błędów znajdują się na Kartach. Podam Państwu tylko przykład z referendum w Kielcach z kwietnia 2016 roku. Komisarz Wyborczy w Kielcach stwierdził, że 2103 osoby podpisane pod referendum nie miały praw wyborczych. Liczba złożonych poparć w Kielcach to 22213 a więc mamy niecałe 10% poparć z wadą braku praw wyborczych. W Raciborskiej inicjatywie referendalnej mamy tylko około 4% poparć z wadą brak praw wyborczych. Okazuje się, że w Raciborzu odnieśliśmy sukces, bo mamy tylko 4% a nie jak w Kielcach 10% takich wad. Dla wyjaśnienia informuję, co zazwyczaj oznacza "brak praw wyborczych". To wcale nie oznacza, że te osoby nie są raciborzanami. Osoby takie mogą od bardzo wielu lat żyć, mieszkać i pracować w Raciborzu ale z jakichś powodów nie uczestniczyli w dotychczasowych innych wyborach w Raciborzu, przez to nie są w spisie wyborców. Osoby te pochodzą np. z Żor, tam mieszkają ich rodzice. Osoby te nie dokonały jeszcze formalności przemeldowania w Urzędzie Miasta, mimo iż na stałe mieszkają w Raciborzu i w Raciborzu mają ośrodek życiowy. Takie przepisy ustawy referendalnej, które stałych mieszkańców Raciborza wykluczają z referendum są powszechnie krytykowane i niewykluczone, że w przyszłości przepisy zostaną zmienione.
Jeżeli chodzi o procentowe zestawienie ilości błędów to w raciborskim referendum za wadliwe uznano tylko około 20% poparć. Wyższy procent około 26% był w Gniewie a jeszcze wyższy około 28% w Kielcach. Oba referenda to inicjatywy bieżące z 2016 roku.
- Referendum to bardzo ważna rzecz. Referendum zapisane jest w Konstytucji. Referendum to nie awantura polityczna a ważny element społeczeństwa obywatelskiego i demokracji bezpośredniej. Statystycznie około 60% inicjatyw referendalnych w Polsce nie doprowadza do złożenia wogóle Kart z poparciami do Komisarza Wyborczego. W naszej raciborskiej inicjatywie referendalnej i tak już jesteśmy w elicie tych 40% inicjatyw referendalnych, które doprowadziły do złożenia Kart z poparciami Komisarzowi Wyborczemu. W Raciborzu ludzie układu byli buńczucznie przekonani, iż nie uda się zebrać wystarczającej ilości poparć i nie uda się złożyć Kart Komisarzowi. Mylili się, ci ludzie nie mają pojęcia, jak wielu ludzi ma dość ich rządów, ich układów. Pamiętajmy, że nie Komisarz Wyborczy w demokratycznym państwie prawa jest wyrocznią i nie Komisarz będzie dycydował o ilości błędów w poparciach pod naszą inicjatywą referendalną. Decydować będzie niezawisły sąd. Jestem pewny i przekonany, że wyrok sądu będzie korzystny dla referendum. Podobnie było w inicjatywie referendalnej w Gniewie, tam również Komisarz Wyborczy na siłę doliczył się ogromnej ilości błędów. Niedawno 24 marca 2016 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku uchylił odmowne postanowienie Komisarza. Cytuję z tego wyroku: "Reasumując, w wyniku dokonania ponownej weryfikacji poprawności podpisów na kartach poparcia dla wniosku o przeprowadzeniu referendum Sąd uznał, że ważność złożonych podpisów w odniesieniu do 139 wymienionych pozycji na wskazanych kartach, została nieprawidłowo zakwestionowana przez Komisarza Wyborczego". Podobnego wyroku spodziewam się w sprawie naszego referendum.
Cyrk, jaki wyprawia Dyrektor KBW-u w Katowicach Pan Wojciech Litewka, jest zastanawiający. Jakieś dziwne "ustne informacje" na linii z Urządem Miasta Raciborza. Bezprawne jest zablokowanie mi przez Pana W. Litewkę możliwości "...w wybranym ... czasie oraz zakresie ... zapoznania się z wszystkimi stwierdzonymi ... wadami udzielonego poparcia". Być może nie jest plotką informacja, która dotarła do mnie, iż Mirosław Lenk jest w zażyłych relacjach z Dyrektorem KBW-u W. Litewką.
Dziwny i kontrowersyjny był (być może lobbingowy) wyjazd samego zainteresowanego Mirosława Lenka do Biura Komisarza Wyborczego tuż przed ogłoszeniem postanowienia. Sprawdziłem dokładnie na stronie Urzędu Miasta Raciborza Plan Pracy Prezydenta:
a) w poniedziałek 2 maja na środę 4 maja był wpis "Brak oficjalnych spotkań"
b) wiem, że w środę 4 maja Mirosław Lenk był w KBW-u Katowice, ponieważ widziałem go tam osobiście
c) 6 maja sprawdziłem zapisy w Planie Pracy prezydenta ze środy 4 maja i były dwa wpisy:
- o 9.00 spotkanie z dyrektorem RCK
- o 10.00 spotkanie z Wójtem Lysek.
Bardzo dziwne, że nie ma wpisu o wizycie M. Lenka w KBW-u w Katowicach. Czyżby jednak ta jego wizyta była nieoficjalna i przez to nie znalazła się w wykazie?

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na raciborz.naszemiasto.pl Nasze Miasto