Ponad 1,3 miliona złotych przeznaczy PKP na remont przejazdu kolejowego przy ulicy Łąkowej. Prace zostaną wykonane jeszcze w tym roku. To koniec trwającej wiele miesięcy urzędniczej batalii o remont zrujnowanego torowiska.
- Przejazd jest w katastrofalnym stanie. Pełno tu dziur, można urwać zawieszenie. Nikt nie kiwnął tu palcem od lat. Tymczasem jeździ tędy mnóstwo aut. Przecież tędy dojeżdżają do pracy mieszkańcy zatrudnieni w Fabryce Kotłów, największej firmy w mieście - mówi Andrzej Stępień, mieszkaniec Raciborza.
Władze miasta od wielu miesięcy naciskały na PKP, by remontowało przejazd. - Zrobiliśmy ulicę 1 Maja, remontujemy Dąbrowszczaków, a kierowcy i tak będą wjeżdżać w dziury, bo kolej nie może znaleźć pieniędzy na naprawę przejazdu - mówił niedawno Mirosław Lenk, prezydent Raciborza.
W końcu coś ruszyło. Niedawno urzędnicy otrzymali pismo z Warszawy, w którym PKP obiecuje wyłożyć kasę.
- Mamy informację, że zarząd spółki PKP Polskie Linie Kolejowe SA podjął decyzję o modernizacji przejazdu na linii Kędzierzyn- Koźle - Chałupki, w ciągu ulicy Łąkowej. Inwestycja będzie kosztowała 1,3 miliona złotych, a pieniądze wyłoży PKP - informuje Anita Tyszkiewicz-Zimałka, rzeczniczka raciborskiego magistratu.
Dodaje, że spółka kolejowa wzięła pod uwagę wcześniejsze zobowiązania miasta, dotyczące poniesienia kosztów, związanych z przygotowaniem tymczasowej organizacji ruchu na czas równocześnie trwających remontów ulic Łąkowej i Dąbrowszczaków.
W katowickim oddziale PKP PLK zapewniają, że roboty ruszą jeszcze w tym roku.
- Przejazd na pewno będzie remontowany. W tym tygodniu przedstawiciele naszej firmy spotkali się z urzędnikami. Teraz musi zostać jeszcze podpisane porozumienie między PLK, miastem i Zakładem Linii Kolejowych w Tarnowskich Górach, w którym zostanie jasno określone, co, kto robi - mówi Jacek Karniewski, rzecznik katowickiego oddziału PKP PLK.
Mieszkańcy mają nadzieję, że papierkowe roboty nie potrwają zbyt długo.
- Na tym przejeździe straciłem wszystkie kołpaki. Takich torowisk nie ma nawet w małych miejscowościach. To wstyd, żeby coś takiego było w centrum wielkiego miasta - denerwuje się Roman Kinia, kierowca białego fiata.
Świadkiem wielu urwanych misek olejowych i straconych kołpaków w tym miejscu jest pracujący przy przejeździe dróżnik Stanisław Bryl. - Wielu kierowców straciło tu już swoje nerwy - przyznaje mężczyzna. - To bardzo specyficzne, podwójne torowisko. Niełatwo się je naprawia. A sytuację pogarszają jeszcze jeżdżące tędy tiry, które niszczą nawierzchnię. Po każdej naprawie, za chwilę znów muszą tu wracać ekipy remontowe - mówi Stanisław Bryl.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?