O złote z pianką spod Zamku Piastowskiego biją się lokale w dużych miastach w całym kraju. W naszym browarze przyznają, że nie nadążają z warzeniem. - Z Raciborza wyjeżdża 300 tysięcy butelek miesięczne. W maju chcemy zwiększyć produkcję o 50 procent, ale to i tak nie wystarczy - przyznaje Jerzy Łazarczyk, właściciel browaru, przekształconego w ubiegłym roku w spółkę.
Nasze piwo jest cenione w stolicy i w Krakowie. Można je dostać w Katowicach, choć na Śląsku - jak mówi Łazarczyk - rządzi Tyskie. - Smakosze sięgają jednak po "Raciborskie", bo u nas piwo się warzy, a nie produkuje. Co miesiąc jest troszeczkę inne, bo naturalnego procesu jego tworzenia nie da się powtórzyć identycznie w stu procentach - tłumaczy Łazarczyk.
W końcu piwo reaktywowanego Browaru Zamkowego, które najpierw zasmakowało mieszkańcom innych miast Polski, smakuje też raciborzanom. Nieprzypadkowo najwięcej głosów w sondzie na najważniejsze wydarzenie minionego roku, zamieszczonej na stronie raciborz.naszemiasto.pl oddano właśnie na ocalenie browaru. - Próbowałem i chciałbym, żeby "Twierdzowego" albo "Raciborskiego" można było skosztować na naszym rynku - mówi Wojtek Machoń z Raciborza. - Nie rozumiem, dlaczego swoje parasole mają tam inne browary. Na święta przyjechała do mnie rodzina z Niemiec, była zachwycona naszym piwem. Wujkowi podarowałem kilka butelek, by poczęstował naszym piwem swoich niemieckich przyjaciół - dodaje.
Tymczasem pod zamkiem warzy się nowe gatunki piwa: ciemne, zielone, które nie tylko tak się nazywa, ale ma taką barwę i od paru dni miodowe.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?