Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ożywiają meble raciborzan!

Kinga Markowska
kinga markowska
Mimo tego, że Baranowscy z Raciborza nie są lekarzami, przeprowadzili w życiu bardzo wiele "reanimacji". Dzięki swojej niezwykłej pasji i zdolnościom jako jedyni w regionie są w stanie dać nawet najstarszym meblom drugie życie.

Do ich zakładu przy ul. Głubczyckiej zgłaszają się osoby, które rodzinną historię przynoszą czasem w reklamówce.
- Bardzo często bywa tak, że ktoś przyniesie do nas tylko kilka desek, pozostałych z dawnego stołu, krzesła czy fotela. Przedmiot ma dla niego wartość, której nie da się przeliczyć na pieniądze. My to doskonale rozumiemy i zawsze staramy się pomóc - mówi Lech Baranowski, który wspólnie z żoną od jedenastu lat zajmuje się renowacją mebli.

Historie ukryte w komodach, szafkach i pudełeczkach przekazywane są z pokolenia na pokolenia.

- Odnawiając te przedmioty, ratujemy jednocześnie od zapomnienia czasem bezcenne rodzinne historie. Kiedyś przyszedł do nas mężczyzna, który chciał odnowić skrzynkę. Jak się potem okazało, te kilka desek, z których była ona zrobiona, należało do jego dziadka. Skrzynka towarzyszyła mu podczas walk w niemieckim wojsku, zesłaniu na Syberię i w długiej drodze do domu. Przedmiot przekazał potem swojemu wnukowi. My postaraliśmy się aby ta, wydawałoby się nic niewarta skrzynka znów była w dobrej kondycji - opowiada Lech Baranowski.

Meble, które opuszczają zakład Baranowskich są zawsze jedyne w swoim rodzaju. - Ludzie przywożą do nas trupy, a zabierają do domu starego, tak dobrze znanego kompana - wyjaśnia małżeństwo.

Jeśli zamarzy nam się unikalny mebel, możemy również wybrać coś dla siebie, bo renowatorzy mają pokaźną kolekcję mebli "odratowanych" oraz takich, które są ich samodzielnym projektem.

Bardzo często zdarza się również, że w zakładzie drugą młodość dostają też instrumenty. - Nie tak dawno zajmowałem się naprawą zniszczonych skrzypiec. Sam gram, dlatego doskonale widziałem, co im dolega - wspomina Baranowski.

W swoim zawodzie odnaleźli to czego szukali - swoje miejsce na ziemi. Początki tego przedsięwzięcia nie były proste.
- Warsztat i sklep zrobiliśmy w stodole, która stoi przy naszym 130 letnim domu - mówi Baranowski. Dziś to miejsce nie przypomina stodoły, idealnie za to oddaje klimat, który nasiąknięty jest wielką pasją i zamiłowaniem do własnej pracy.

* Wykonujesz niecodzienny zawód? Komentuj na stronie albo pisz na: [email protected]

od 7 lat
Wideo

echodnia Policyjne testy - jak przebiegają

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na raciborz.naszemiasto.pl Nasze Miasto