Ksiądz nie ma wnuków. Odchodząc, czuje pustkę

Gdy ktoś świecki odchodzi na emeryturę, ma dla kogo żyć - dla dzieci, wnuków. A ksiądz? Odczuwa pustkę. Boje się, żeby moje życie nie było teraz zbyt jałowe - mówi nam ks. Jan Antoni Szywalski, odchodzący na emeryturę proboszcz parafii św. Krzyża w Raciborzu-Studziennej, przyjaciel dzieci i młodzieży niesłyszącej, prawdziwa legenda.

Ks. Jan Szywalski zostaje w Studziennej

- Ale wszystko ma swój początek i koniec. Już tylko trzech nas zostało z 27 diakonów, którzy w 1960 roku przyjęli święcenia kapłańskie w katedrze opolskiej. Reszta albo zmarła, albo odeszła na emeryturę wcześniej - tłumaczy ks. Jan Antoni Szywalski, którego wielu raciborzan pamięta, jak jeździł po całym mieście na rowerze, m.in. do Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Niesłyszących i Słabosłyszących, gdzie przez dekady pracował z młodzieżą. Wciąż będziemy go spotykać, bo nie odchodzi ze Studziennej. - Wciąż będą otaczać mnie wspaniali ludzie. Nie będą się wtrącał nowemu proboszczowi, który przychodzi do nas z Kietrza. Bardzo tam żałują, że odszedł, a to dowód na to, że mam godnego następcę - mówi ks. Jan Szywalski. Proboszczem w Studziennej został mianowany Ks. Zbigniew Cieśla, odwołany z parafii pw. św. Tomasza w Kietrzu.

Wierni parafii Mikołaja płaczą za ks. Adamówem

Niełatwe zadanie stoi także przed nowym proboszczem w parafii Św. Mikołaja, bo dotychczasowego - ks. Piotra Adamówa, na Starej Wsi wielu mieszkańców żegnało ze łzami w oczach. - W piątek podczas nabożeństwa było pięknie, ale strasznie smutno. Nasz ksiądz jedzie na rok do Włoch, do Ruchu Fokalari. Bardzo się nim fascynuje. Będzie nam go brakowało - przyznała nam pani Maria, jedna z parafianek. Gospodarzem w Mikołaju będzie teraz ks. Proboszcz Adrian Bombelek, który do Raciborza przychodzi z Opola.