Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kabaret Hrabi w Raciborskim Centrum Kultury [ZDJĘCIA]

RCK
Czy byliśmy kiedyś w sytuacji, w której przed nami stał osobnik opowiadający żart, a my patrzyliśmy na niego w lęku, że żart nas nie rozbawi i co w takiej sytuacji zrobić?

To i wiele innych pytań zadają sobie artyści z kabaretu "Hrabi" w najnowszym programie "Co jest śmieszne?", którzy wystąpili w Raciborskim Centrum Kultury.

- Dlaczego Was tak mało w telewizji? (inny wariant tego samego pytania najczęściej zadawanego artystom, ale znaczącym zupełnie co innego, jest pytanie: "Dlaczego nie chcą was puszczać w telewizji?)

Joanna Kołaczkowska: Tak sobie wymyśliliśmy, żeby pojawiać się raz na jakiś czas, przy fajnych okazjach. Najbardziej nie lubimy uczestniczyć w takich kabaretonach, gdzie pojawiamy się na chwilę, z jednym skeczem, ciężko nas wtedy dostrzec w tłumie. A do nas trzeba innego podejścia, trzeba nas posłuchać, wyciszyć się, a w hałaśliwym kabaretonie przepadamy.

- Czym różnią się wasze programy?
J.K.: Zawsze staramy się, by była między nimi istotna różnica, żeby różniły się ideą, strojami, scenografią. Mieliśmy na początku taki zwykły kabaretowy program, zbieraninę różnych skeczy, program nazywał się "Demo", ale potem każdy był już czemuś poświęcony, był "Savoir Vivre", był "Syf i malaria", wiec totalna katastrofa... Obiecaliśmy sobie, że następny będzie zwyklejszy, bo musimy dać sobie i publiczności trochę odsapnąć.

- Czy śmiejąc się myślimy o tym z czego się śmiejemy?
J.K.: Nie, myślę, że publiczność tego nie robi. Ja również, gdy kogoś oglądam, to może powinnam z racji zawodu to przeanalizować. W najnowszym programie chcemy, żeby widzowie się pozastanawiali. Żeby zobaczyli, że są czasem przez kabarety wkręcani w różne klimaty. Jak czasem kabarety te klimaty nadużywają. Jak nadużywają min. Jak się ktoś dziwi, to się nie zdziwi normalnie, tylko totalnie wykrzywia twarz. My stawiamy z reguły na wnętrze, choć mamy takie skecze, w których wywalamy wszystkie emocje na twarz. Ale po to, by pokazać, że potrafimy, ale nie zawsze tak trzeba.

- Czy to, co śmieszy nas w życiu prywatnym, jest śmieszne również na scenie?
J.K.: Wręcz odwrotnie. Ile jest sytuacji, które mnie rozbawiają w życiu, jakiś hardcorowy żart, w życiu bym go nie zrobiła na scenie. Scena jest świętością.

- Boicie się czasem, że skecz nie rozbawi publiczności? Robicie wcześniej jakiś test na reakcje?
J.K.: Bardzo się boimy. Bywa czasem tak, że coś nas bardzo, bardzo śmieszy. Graliśmy na próbach taki skecz o gorylu psychicznym i on nas tak strasznie śmieszył. Wieczorem potrafiliśmy się z niego chichrać w łóżkach jak koloniści, byliśmy pewni, że to będzie przebój. Nie był! Byliśmy zdruzgotani, nikt się nie śmiał!

- Jak można zakończyć taką rozmowę?
J.K.: Przekaz do raciborzan: Drodzy państwo, tak bardzo się cieszę, że nie macie tu takiego śniegu jak w Warszawie, ledwo z domu wyjechałam, takie zaspy! Cieszymy się, że tu jest inaczej, że mogliśmy się rozluźnić, zjeść obiad na waszym pięknym rynku. Żyjcie w zdrowiu i pokoju.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na raciborz.naszemiasto.pl Nasze Miasto