- Wyprawka szkolna nie załatwia całej sprawy. Ogranicza się do kupienia podręcznika, zeszytów i przyborów szkolnych. My zamierzamy pójść krok dalej i naprawdę pomóc dzieciom z ubogich rodzin - mówi Halina Sacha, dyrektor OPS w Raciborzu.
Program ma zniwelować różnice między dziećmi z "bogatych domów" i tych, gdzie trudno związać koniec z końcem.
- Będziemy odwiedzać rodziny naszych podopiecznych i sprawdzać, czy dzieci mają odpowiednie warunki do nauki i nie tylko. Czy w ogóle mają własne łóżko i biurko, przy którym mogą odrabiać lekcje - mówi Sacha.
A jeśli nie mają? - To je kupimy. To nie musi być mebel z najnowszego katalogu Ikei, ważne, żeby spełniał swoje zadania - dodaje.
Ale na doposażeniu dziecięcych pokoików się nie skończy. Pracownicy OPS będą spotykać się z rodzicami i podpowiadać im, jak wychowywać dzieci. - Bardzo często jest tak, że rodzice już od początku skreślają swoje dziecko. Uważają, że skoro jest bieda, są skazane na to, by być w ogonie. Bo sami skończyli ledwo podstawówkę i powielają model wychowania swoich rodziców. Chcemy przekonać ich, że ich dzieci mogą mieć lepszą przyszłość, wiele potrafią - mówi Halina Sacha.
- Z doświadczenia wiem, że w biedniejszych domach czasem są maluchy, u których badania psychologiczne wykazują cechy geniusza. Kto wie, może uda nam się odkryć w którymś z domów jakiegoś Janko Muzykanta - dodaje.
A jeśli tak się stanie? Skąd wziąć pieniądze na rozwój takiego dziecka? - Poszukamy sponsorów, którzy kupią "skrzypce". Są firmy, które z chęcią pomogłyby utalentowanym dzieciom - uważa Halina Sacha.
A szkoła nie znajdzie Janka Muzykanta? Dyrektor OPS przyznaje, że utalentowane, gorzej sytuowane dzieci zwykle gubią się gdzieś wśród rówieśników. - Trzeba im pomóc już teraz, żeby nie powielali wzorców, których nauczyli się ich rodzice. Bo naprawdę mają szansę zostać kiedyś dyrektorami firm - dodaje.
Na początek pracownicy OPS będą spotykać się z rodzicami m.in. 6-latków, które w tym roku rozpoczęły naukę. Nie będzie wykładów dla dużych grup, tylko kameralne spotkania, podczas których rodzice nauczą się doceniać swoje pociechy i im pomagać.
- To świetny pomysł. W klasie mojego syna był jeden chłopak, który był świetnym sportowcem. Wiem, że kiedyś po cichu uczniowie zbierali dla niego pieniądze na obuwie, ale to była jednorazowa pomoc. Takim dzieciom trzeba pomagać, może potem zobaczymy je kiedyś na olimpiadzie - mówi raciborzanka Kornelia Malicka.
Czy szkoły potrafią rozwinąć talenty, drzemiące w uczniach? Czekamy na Wasze komentarze!
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?