Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hania Hołek: Mogę swobodnie rozwinąć skrzydła

Aleksander Król
Z wokalistką Hanią Hołek, zwyciężczynią konkursu Kobieta na Medal w Raciborzu o życiu w Warszawie, karierze i planach, rozmawia Aleksander Król

Na początek chciałem pogratulować tytułu Kobiety na Medal! To pokazuje, jak wielką cieszy się Pani popularnością od czasów telewizyjnych show.
Naprawdę sądzi Pan, że wystarczy pokazać się na szklanym ekranie, żeby zwyciężyć w plebiscycie "Kobieta na Medal!"? Słabo Pan ocenia motywację Czytelników... (śmiech). Mam świadomość, jak wielką rozpoznawalność umożliwia udział w komercyjnych projektach, ale proszę mi wierzyć, że codziennie wykonuję tytaniczną pracę, żeby odwdzięczyć się za każdy oddany na mnie głos. Nie mam na myśli wyłącznie zaangażowania w tworzenie muzyki, ale przede wszystkim wsparcia osób, które we mnie uwierzyły. Mam naprawdę wyjątkowych Fanów, których poparcia może mi pozazdrościć nie jedna osoba ze świata polityki (śmiech)!

No właśnie były telewizyjne programy, nie schodziła Pani ze sceny, a gdzie dziś jest Hania Hołek? Czy w 100 procentach udało się Pani wykorzystać telewizyjne "5 minut". Czy fani doczekają się na płytę, czy pójdą na koncert?
Udział w programach telewizyjnych pozwolił mi przede wszystkim rozbudować sieć kontaktów, a to z kolei - zebrać profesjonalny team, z którym pracuję na co dzień. Swoją podróż rozpoczęłam od promocji singla "Ta noc", który rozgrywa się powoli w stacjach radiowych. Płyta ukaże się prawdopodobnie pod koniec tego roku. Aktualnie pracuję również nad repertuarem koncertowym, skupiam się na nagraniach, szukaniu nowych pomysłów i przygotowywaniu niespodzianek dla fanów, których na pewno nie zawiodę. Jak widać po głosowaniu, Fani nie opuszczają mnie na krok i czekają na dalsze działania. Uwielbiam zaskakiwać, bawić się swoją osobą, wyglądem, więc myślę że dopiero teraz mając już swoją muzykę, mogę swobodnie rozwinąć skrzydła i podpisać się pod tym swoim imieniem i nazwiskiem z wielką satysfakcją. Programy były dla mnie niewątpliwie motywacją do zrobienia swojego materiału.

Nad czym jeszcze Pani pracuje?
Chciałabym powiedzieć, że kończę opracowywać lek na raka - niestety nie mam takich zdolności.
Niemniej jednak wierzę, że muzyka potrafi leczyć ludzi... i nad nią teraz pracuję z Arkiem Koperą - producentem i osobistym partnerem.

Wiemy, że wyjechała Pani do Warszawy, czy na Śląsku nie można zrobić kariery? Oczywiście, że można i jak wszyscy wiedzą - jest na to wiele przykładów. Zamieszkanie w Warszawie, skróciło tak naprawdę dystans dojazdu, który musiałam pokonywać do studia nagraniowego oraz prób z muzykami. Nie pojawiam się na żadnym z eventów, z którego relacje można zobaczyć na co dzień w kronikach towarzyskich - bo wiem, że na tym etapie nie oceniano by mnie z perspektywy mojej twórczości. Na to jest jeszcze za wcześnie. Jak już kiedyś wspomniałam - nie aspiruję do bycia zjawiskiem fotograficznym jak "Michał Szpak".

Czy ma Pani wsparcie innych artystów, którzy wywodzą się z Raciborza, Rybnika, Mirażu? Myślę o Marzenie Korzonek? Może innych?
Każdy kto jest w środowisku muzycznym - jest poniekąd z mojej "rodziny". Naturalnie większość pochodzi ze śląska, czyli miejsca, w którym się wychowałam. Z Marzeną nie mam kontaktu, ale bardzo Jej kibicuję i nie raz byłam świadkiem, kiedy Jej nazwisko padło na ustach dziennikarzy w Warszawie.

Czy można będzie Panią w najbliższym czasie spotkać w Raciborzu albo gdzieś na Śląsku? Zaśpiewa Pani gdzieś dla fanów stąd?

Jestem w trakcie przygotowywań do koncertów, na których z pewnością nie zabraknie miejscowości na Śląsku. Najbliższy planuję w Warszawie w kwietniu. O wszystkim poinformuję na swojej stronie internetowej.

Jak wspomina Pani czasy w Mirażu? Może jakaś anegdota się Pani przypomina?

Każdy kto poznał Panią Profesor Elżbietę Biskup i pracował z Nią przez jakiś czas- wie, że może liczyć zawsze na prawdziwe, skrajne emocje. Jest niezwykle silną, charyzmatyczną osobowością i zawsze mogłam liczyć na Jej wsparcie i pomoc. Nie mam może w zanadrzu ekscytujących anegdot, ale całe mnóstwo sympatycznych, cudownych wspomnień. Jak na przykład wspólne nagrania z Anią Wyszkoni w Radiu Opole.


Czy faktycznie telewizyjne show to przepustka do sławy? Czy jest tak, że każdy ma szansę, czy też jednych się promuje - od razu wiadomo że zajdą daleko, a inni też przecież z dużym talentem - szans nie mają?

Kiedyś w jednym z wywiadów powiedziałam, że telewizja jest jak śnieg, a śnieg niczym magiczny koc... - przykrywa to co brzydkie czyniąc świat piękniejszym. Niczego nie żałuję, ale wiem jak wygląda rzeczywistość kiedy śnieg topnieje. Tego stwierdzenia trzymam się dalej. Każdy ma szanse. Jak lubi mawiać mój manager: "Ludzie kiedyś latali na Księżyc, więc nie ma rzeczy niemożliwych, wystarczy tylko ciągle się starać, a nie starzeć!".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na raciborz.naszemiasto.pl Nasze Miasto