Historia 6-letniej Paulinki Sroki, która ucierpiała podczas wybuchu butli z gazem w swoim domu w Dolędzinie poruszyła całą Polskę. W leczeniu dziewczynki chce pomóc wiele osób. Jej cierpienie sprawiło, że wielu z nas stara się być lepszym.
Jej "droga krzyżowa" rozpoczęła się pod koniec października ubiegłego roku. Siła wybuchu w domu dziewczynki była tak wielka, że z okien wyleciały szyby, a szkło rozrzuciło po całym podwórku. Paulinkę wyniesiono z kuchni, ale ta po chwili wróciła do płonącego pomieszczenia, w którym została babcia. - To niepojęty gest miłości, dziecko ponad życie umiłowało swoją babcię - mówi ksiądz Joachim Kroll.
Przez półtora miesiąca Paulinka leżała w śpiączce farmakologicznej w klinice w katowickiej Ligocie. Przy życiu utrzymywała ją specjalistyczna aparatura. Przy dziecku czuwał tato. - Czułem się bezsilny, mogłem tylko przy niej siedzieć - mówi Marek Sroka, ojciec 6-latki.
- Paulinka jak nigdy potrzebuje teraz drugiego człowieka, opieki, zrozumienia. Musimy przy niej trwać - mówi ks. Joachim Kroll. Przyznaje, że obawiał się, że dziewczynka z tego nie wyjdzie. - Gdy po 1,5 miesiąca odłączono całą aparaturę, Paulinka nie potrafiła oddychać. Trzeba było znów uruchomić sprzęt. W kościele cały czas się modliliśmy i w końcu mogła wrócić do domu - dodaje ksiądz.
Paulinka chciała pojechać do przedszkola. Niestety nie witano ją tu jak Jezusa podczas Palmowej Niedzieli. - Nie rozumiała tego, że coś się zmieniło. I mama ją tam zabrała. A tu czekał ją szok. Dzieci zupełnie naturalnie się przestraszyły. Krzyczały i uciekały - wspomina ksiądz.
Na szczęście na jej "drodze krzyżowej", tak jak Jezus, któremu Święta Weronika otarła twarz chustą, a Szymon poniósł na chwilę krzyż, nie była sama.
- Liczy się wasz uśmiech, ciepłe słowo - mówiły przedszkolakom wychowawczynie, przygotowując dzieci na kolejne spotkanie z Paulinką. W końcu przygotowano wielki bal. Paulinka dostała koronę. Była królową.
- Dzieci pięknie ją przyjęły. Teraz cieszą się na każdą jej wizytę - mówi Joanna Nieżychowska, wychowawczyni z przedszkola w Szonowicach. Było wielkie święto.
Paulinka "zmartwychwstaje"…
Obecnie przebywa w sanatorium Sebastianeum Silesiacum w Kamieniu Śląskim, gdzie jest przygotowywana do operacji w Krakowie, która odbędzie się 27 maja. Lekarze najpierw zajmą się jej prawą ręką, by mogła za jakiś czas wziąć do ręki długopis i pójść do szkoły. Na jej liczne operacje i rehabilitacje potrzebne są olbrzymie pieniądze.
- Istnieje metoda wszczepienia specjalnej skóry, pozyskiwanej ze ścięgien bydlęcych, która pozwoliłaby odbudować skórę dziewczynki na twarzy i rękach. Jej metr kwadratowy kosztuje 300 tysięcy złotych - mówi Joachim Kroll. Na szczęście Paulince postanowiły pomóc różne fundacje: m.in. Caritas Diecezji Opolskiej, Fundacja TVS, Fundacja Przyjaciółki. Parafianie z Modzurowa i sąsiednich wsi założyli też swoją fundację parafialną z osobistym kontem dziewczynki. Liczy się każda złotówka. - Im czystsze i niesprawiedliwe jest cierpienie, tym bardziej Jezus zaprasza do współzbawiania świata - dodaje ksiądz.
Można pomóc dziewczynce wpłacając pieniądze na jej subkonto:
Parafia Św. Trójcy, Modzurów, konto: 19847500062002001351350003
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?