Śląscy rolnicy alarmują o prawdziwej pladze dzików, które pustoszą ich pola i łąki. Gospodarzom należą się odszkodowania od kół łowieckich, jednak wypłacane kwoty są niewspółmierne do strat.
- To kpina. Dostajemy kilka złotych za hektar, a to nie wystarcza nawet na zasianie trawy - mówi Jerzy Czech, rolnik z Babic pod Raciborzem.
Według oficjalnych danych w 2006 roku (te z 2007 nie są jeszcze znane) z tytułu odszkodowań za straty spowodowane przez zwierzynę leśną w Polsce wypłacono rolnikom ponad 31 milionów złotych.
- To niewiele. W kraju mamy 14 milionów hektarów użytków rolnych. Na każdy hektar wychodzi więc po dwa złote - mówi Roman Włodarz, prezes Śląskiej Izby Rolniczej w Katowicach.
Rolnicy z Babic domagają się odstrzału większej ilości dzików. Myśliwi przyznają, że nie są w stanie płacić wysokich odszkodowań.
- I tak każdego roku przeznaczamy na to od 10 do 12 tysięcy złotych. Jesteśmy biednym kołem i ciężko znaleźć choć złotówkę więcej - tłumaczy Ryszard Haider, łowczy koła "Odyniec" z Rud.
Wczoraj w Urzędzie Gminy Nędza skłóceni rolnicy i myśliwi spotkali się z przedstawicielami władz województwa, nadleśnictwa i Śląskiej Izby Rolniczej. Sporu nie udało się załagodzić. Okazuje się, że nasze prawo jest w tej materii przestarzałe i niezgodne z unijnymi standardami.
- Prędzej czy później Polska zostanie pozwana przed europejski Trybunał Sprawiedliwości - ocenia Roman Włodarz, prezes ŚIR. - Polski rolnik może żądać od koła łowieckiego pieniędzy za utracone plony i na rekultywację zniszczonych łąk, ale nie ma prawa do odszkodowania za tak zwane utracone korzyści. O zadośćuczynienie musi walczyć w sądzie - dodaje.
Tymczasem każdego roku dziki wyrządzają coraz więcej szkód na polach i łąkach w całym województwie. Z powodu łagodnych zim zwierzyny jest coraz więcej.
- Najgorsza sytuacja panuje w powiatach: raciborskim, gliwickim i częstochowskim%07- mówi Włodarz.
Najlepiej wiedzą o tym sami rolnicy. - Na łąki przychodzą stada liczące kilkadziesiąt sztuk. Wywracają wszystko do góry nogami. Gołymi rękami układamy na nowo przekopaną darń. To syzyfowa praca - mówi Jerzy Czech. Gospodarze próbowali już wielu rzeczy, ale na dziki nie ma skutecznej broni. - Nie boją się nawet wybuchu petard - mówi Stefan Komor. Czy zwiększenie limitów odstrzału pomoże? - Każdego roku strzelamy do większej ilości zwierząt. W 2001 roku w Nadleśnictwie Rudzkim ustrzelono 81 sztuk, w minionym sezonie aż 300 - wylicza Robert Pabian, zastępca nadleśniczego w Rudach. - To nie jest kwestia naszego widzimisię. Zwierzyna należy do Skarbu Państwa i wszystko regulowane jest odgórnie - zauważa Pabian.
Rolnicy nie odpuszczają. - Chcemy 40 złotych za ar ziemi. Albo niech nam myśliwi przyjdą pomagać układać darń - mówi Jerzy Czech.
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?