Wygodny fotel prezydenta Raciborza

Warto było o niego walczyć - fotel, na którym siedzieli prezydenci Raciborza - Markowiak, Hajduk, Osuchowski i Lenk - jest naprawdę wygodny. Mimo swoich lat zgniłozielony mebel wciąż wygląda jak nowy - dobra skóra nigdzie nie jest przetarta.

Fotel ma regulację, która pozwala dostosować wysokość siedziska do wzrostu prezydenta, ale dawno nikt przy tym nie majstrował. Przecież Mirosław Lenk siedział na nim już osiem lat i dalej nie trzeba będzie niczego poprawiać.
Jest idealnie - zwłaszcza wtedy gdy oprze się głowę o lekko wystającą "poduszeczkę" - wtedy cały fotel lekko się odchyla do tyłu. Można wówczas spojrzeć na zielony sufit i przenieść się na chwilę myślami do tych "pól malowanych zbożem rozmaitem, pozłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem"... pod Raciborzem, albo lepiej gdzieś dalej - do jakiś ciepłych krajów, o których przypomina kilka kaktusów stojących na oknie. Można zupełnie odpłynąć, gdy z głośników wieży Philips, która stoi na biurku tuż obok, na wyciągnięcie ręki - popłyną jakieś spokojne dźwięki. Można zapomnieć o zimie, która daje się we znaki drogowcom - ułatwiają to rolety na oknach, które kolorystycznie grają z różowymi tapetami w pokoju prezydenta.

Niestety sielanka nie trwa zbyt długo. Spokój burzy notatnik leżący na centralnym miejscu biurka i telefon, który odzywa się w sekretariacie...
Obowiązki wzywają - trzeba lecieć, nie ma czasu na sprzątnięcie ładowarki komórki, która zostaje porzucona na biurku. Trzeba ruszać do boju - ale na szczęście tym razem nie przyda się szabelka, podarowana prezydentowi przez bractwo kurkowe, która w pogotowiu leży na komodzie...
Przed wyjściem z gabinetu można rzucić jeszcze okiem na zegar i barometr. Co prognozuje na najbliższą przyszłość?

Komentuj na stronie. Najciekawsze komentarze zamieścimy w piątkowym Tygodniku Dziennika Zachodniego.