Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Unia Racibórz: Tę rundę zawaliliśmy

Aleksander Król
arc kp unia racibórz
Unici strzelili liderowi z Czańca trzy bramki, ale zeszli z boiska pokonani. W sobotę muszą wygrać z Żorami, bezpośrednimi rywalami na samym dole czwartoligowej tabeli

Piłkarze czwartoligowej Unii Racibórz nawiązali walkę z liderem LKS Czaniec, ale ostatecznie musieli uznać jego wyższość, przegrywając 3:5. W sobotę nasza ekipa rozegra na wyjeździe arcyważny mecz. KS Żory to nasz bezpośredni sąsiad w tabeli. - Nie możemy przegrać tego spotkania. Porażka bardzo skomplikowałaby naszą i tak nieciekawą sytuację. Musimy złapać kontakt z rywalami z dołu tabeli - mówi Andrzej Starzyński, prezes KP Unia Racibórz, który obecnie zajmuje ostatnie miejsce.

Kibice, którzy przyszli na ostatni mecz Unii na brak emocji narzekać nie mogli. Zobaczyli festiwal bramek, który niestety nie zakończył się szczęśliwie dla naszej ekipy. Zresztą na cud w starciu z pierwszą ekipą w tabeli mało kto liczył. Ale źle nie było. Co prawda od pierwszych minut zaznaczyła się przewaga gości, ale Mańczyk bronił jak natchniony, nawet w sytuacjach sam na sam.
Dopiero w 34 minucie pokonał go pozostawiony bez opieki Kierczak.

W ostatniej minucie pierwszej połowy Unia mogła wyrównać - obrońcom gości uciekł Pawlisz, który w ostatnim momencie w polu karnym został zatrzymany przez Dębskiego. Nasi piłkarze mieli wątpliwości, czy ten zrobił to czysto, ale sędzia podyktował tylko rzut rożny.
Po zmianie stron już pierwsza akcja Czańca skończyła się rzutem karnym, bo w narożniku pola Gawron nierozważnie przewrócił Świerzyńskiego. Po chwili było już 2:0, mimo że Mańczyk wyczuł intencję egzekutora.

W tym momencie wydawało się, że jest już po meczu, ale unici poderwali się do ataku. Na efekty nie trzeba było długo czekać, bo po błędzie obrony Pawlisz, będąc sam na sam z bramkarzem, nie zmarnował okazji.
Minutę później Pawlisz mógł wyrównać, ale strzelił w poprzeczkę. To co nie udaje się w 56 minucie, wychodzi 3 minuty później. Po rajdzie Selery przez pół boiska, dokładne podanie na 2:2 zamienił Marcin Pawlisz.
Niestety unici długo nie cieszyli się z remisu, bo w kolejnej minucie meczu ponownie zaspała obrona, zostawiając bez opieki Kierczaka, który po raz drugi pokonał Mańczyka. Potem robi to jeszcze dwa razy.

Walecznym raciborzanom udało się zdobyć jeszcze jedną bramkę - po najładniejszej akcji meczu, zakończonej wolejem Binka.
W końcówce unici nie byli już w stanie doprowadzić do remisu, mimo że rywale kończyli mecz w dziesiątkę, bo jeden z graczy Czańca zobaczył czerwoną kartkę.

Mimo trzech trafień nasi zeszli z boiska pokonani. Co ciekawe Czaniec w 13 meczach stracił tylko 5 bramek, a z naszą ekipą aż trzy.

- To pokazuje, że nie wszystko jeszcze przegrane. Nawiązaliśmy walkę z liderem. Momentami nawet dominowaliśmy na boisku - mówi Andrzej Starzyński. - Widoczna jest już zdecydowana poprawa. Zdajemy sobie sprawę z tego, że tą rundę sami zawaliliśmy. Teraz będzie czas na to, by wszystko poukładać - dodaje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na raciborz.naszemiasto.pl Nasze Miasto