Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rudy: Szeryf Wrona wraca do akcji

Aleksander Król
Szyba stłukła się, jak kierowca wyskakiwał z auta. Może zahaczył łokciem - mówi Wrona.
Szyba stłukła się, jak kierowca wyskakiwał z auta. Może zahaczył łokciem - mówi Wrona. fot. Agnieszka Materna.
Manfred Wrona, przewodniczący Rady Miejskiej w Kuźni Raciborskiej, wymierza sprawiedliwość w rodzinnych Rudach. Kierowcę samochodu ciężarowego, który popełnił wykroczenie wjeżdżając na mostek przeznaczony dla aut ważących poniżej 3,5 tony, nie czekając na policję sam ukarał... wybijając kijem szybę w jego aucie - donoszą nam mieszkańcy wsi.

Policjanci z komisariatu w Rudach byli na miejscu zdarzenia, ale w ich notatkach nie ma słowa o udziale przewodniczącego.

- Potwierdzam, w maju była taka interwencja na moście w Rudach. Kierowca, który wjechał na most dostał mandat. W notatce, jaką otrzymaliśmy z Rud nie ma jednak zdania o Manfredzie Wronie - mówi nam Edward Kowalczyk z raciborskiej komendy policji.

Ponieważ przez kilka dni policjantom z Raciborza nie udało się ustalić tego, co zaszło w Rudach, nasi dziennikarze udali się do tutejszego komisariatu. Miejscowi funkcjonariusze także nabrali wody w usta. - Nie możemy udzielać żadnych informacji, proszę dzwonić na komendę w Raciborzu.

W końcu mł. asp. Krystian Majer z raciborskiej policji poinformował, że koledzy z Rud nie podjęli żadnej interwencji, która miałaby jakikolwiek związek ze zniszczeniem mienia. - Nikt nie złożył wniosku - mówi Majer.

Tymczasem są świadkowie, którzy utrzymują, że przewodniczący Rady Miasta wybił szybę w ciężarówce. - Wrona wymachiwał kijem i w końcu wybił szybę w aucie - mówi jedna z pań, która zadzwoniła do nas po artykule, jaki ukazał się w "Polsce Dzienniku Zachodnim" w miniony wtorek i dotyczył Manfreda Wrony, który przepędził ze swej działki kajakarzy, bo wyszli na brzeg rzeki.

- Ten pan jest niebezpieczny - dodaje kobieta, która chce pozostać anonimowa.

Udało nam się dotrzeć także do kierowcy ciężarówki. - To prawda, popełniłem wykroczenie. Zaryzykowałem i wjechałem na most. Wówczas wyskoczył na drogę mężczyzna z kijem, wielkości baseballa. Chciałem zjechać na bok, ale on krzyczał, że ucieknę. Nie wyłączyłem silnika, więc zamachnął się kijem na przednią szybę. W końcu uderzył w boczną, posypała się w drobny mak - relacjonuje Mariusz Janiszewski, kierowca ciężarówki z województwa łódzkiego.

Mężczyzna nie może zrozumieć dlaczego policja nie zareagowała, widząc rozbitą szybę. - Ja dostałem mandat w wysokości 150 złotych - dodaje. W obecności mundurowych panowie dogadali się w sprawie pokrycia kosztów rozbitej szyby. - Ten pan obiecał przelać pieniądze. Wstawienie szyby kosztowało mnie ponad 400 zł - mówi kierowca.

Wrona przyznaje, że brał udział w zdarzeniu na moście w Rudach, ale zastrzega, że szyba wypadła sama. - Byłem wściekły widząc, jak ciężarówka wjeżdża na most. Z powodu powodzi na wszelki wypadek wprowadzono tu ograniczenie tonażu, by nie doszło do katastrofy. Policjanci przez cały czas pilnowali wjazdu. Ale wówczas na chwilę odjechali, więc sam zatrzymałem tą ciężarówkę. Było nerwowo. Szyba poszła, gdy kierowca wyskakiwał z auta. Nie wiem, jak to się stało, może zahaczył łokciem - mówi Wrona. - Gdybym to ja ją wybił, szkło znajdowałoby się w kabinie, a leżało na jezdni - dodaje.

Kierowca scanii puka się w czoło, słysząc taką relację.- Wersję z łokciem ten pan przedstawił też policji. Sprawdzali nawet, czy nie mam śladów na ręce. To niedorzeczne - mówi Janiszewski.

Wrona przyznaje, że dogadał się kierowcą w sprawie kosztów wstawienia szyby. Dlaczego postanowił płacić? - Postanowiłem pokryć połowę ceny, bo w końcu brałem udział w tym zdarzeniu - mówi Wrona. Dodaje, że na potwierdzenie faktu, że kierowca zgodził się na takie rozwiązanie, ma SMS-a, w którym ten prosi o przesłanie połowy kwoty, jaką wydał na szybę. Policja nie zamierza dochodzić, czy doszło do przestępstwa. - Żeby ścigać osobę, która popełniła przestępstwo niszcząc czyjeś mienie, wniosek musi złożyć sam poszkodowany. Wyraźnie mówi o tym artykuł 288 kodeksu karnego - mówi Karolina Błaszczyk z biura prasowego KWP w Katowicach. Za zniszczenie mienia grozi od 3 miesięcy do pięciu lat więzienia. Kierowca nie chce kierować sprawy do sądu. - Nie mam na to czasu - twierdzi.

Bronił działki

Tydzień temu, we wtorek pisaliśmy o awanturze nad rzeką w Rudach z udziałem Manfreda Wrony i kajakarzy z Rybnika.
Przypomnijmy, wodniacy postanowili wyjść na brzeg w okolicach domu przewodniczącego rady. Wówczas podbiegł do nich mężczyzna z grabiami. - Ten pan zaatakował moją żonę. Zastanawiamy się, czy nie skierować sprawy do sądu - mówi Jacek Kluczniok, jeden z trójki kajakarzy, którzy urządzili sobie spływ rzeką Rudą. Manfred Wrona nie ma sobie nic do zarzucenia. - Nie chciałem, żeby kajakarze przechodzili przez działkę należącą do mojej rodziny, więc zastawiłem im drogę. To wszystko - mówi Wrona. Na miejscu interweniowali policjanci, którzy pouczyli uczestników zajścia. Zgodnie z prawem każdy może wyjść na brzeg rzeki w dowolnym miejscu.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na raciborz.naszemiasto.pl Nasze Miasto