- Wyprowadziliśmy się z Raciborza, bo nie mogliśmy zapomnieć powodzi z 1997 roku. Mieszkaliśmy wówczas w budynku na ulicy Lotniczej, w mieszkaniu na parterze. Cały Ostróg znalazł się wówczas pod wodą. Gdy przyszła duża fala nie było nas w domu. Nigdy nie zapomnę tego, co zastaliśmy potem. Woda zabrała wszystko. Nie mieliśmy nawet poduszki - mówi Anna Zagrodny, która razem z rodziną wyprowadziła się do wyżej położonego od Raciborza Kornowaca. Tutaj Odra nie zagraża.
Może właśnie dlatego migrujący raciborzanie wybierają najczęściej właśnie tą wieś i gminę.
Z danych urzędu miasta w Raciborzu wynika, że w ostatnich latach właśnie do Kornowaca przeniosło się najwięcej mieszkańców - prawie 160 osób.
- Po powodzi kupiliśmy stary dom przy ulicy Wojska Polskiego w Kornowacu. Remont trwał kilka lat. Przeprowadziliśmy się w 2002 roku - wspomina Anna Zagrodny.
W Kornowacu wspólnie z mężem znalazła swój raj na ziemi. - Tutaj jest naprawdę spokojnie i zielono. Można wyjść na dwór i zjeść śniadanie w altance. Na coś takiego w Raciborzu nie mogliśmy sobie pozwolić - mówi.
Jednocześnie dom Zagrodnych znajduje się dość blisko głównej drogi prowadzącej z Raciborza do Rybnika. - To też ma znaczenie, bo w zimie, kiedy spadnie śnieg, nie musimy przedzierać się przez zaspy, żeby wyjechać na główną trasę. Gdyby trzeba było samemu odśnieżać kilometr drogi, na pewno nie byłoby wesoło - mówi Anna Zagrodny.
Kobiecie nie przeszkadza fakt, że musi codziennie dojeżdżać do pracy w Raciborzu. - Jeżdżę samochodem, a z Kornowaca do Raciborza jest całkiem blisko - dodaje.
Jeszcze bliżej do pracy ma mąż pani Anny, który w Kornowacu otworzył mały warsztat samochodowy. - Wymieniam między innymi opony. Robię różne rzeczy. Do Raciborza bym nie wrócił. Całe życie mieszkałem na blokach, na wsi jest inaczej. Żyje się o wiele spokojniej - mówi Tadeusz Zagrodny. - I wcale nie chodzi o to, że w domu jest więcej miejsca niż na blokach. Mamy mały domek - dodaje.
Dlaczego opuszczający miasto raciborzanie tak często wybierają Kornowac.
- Bo mamy tu wszystko, czego potrzeba. Jest gimnazjum, kościół, restauracja. Wszyscy się znają - mówi Regina Niestrój, sołtys Kornowaca. - Mnie trudno jest porównywać, bo tu się urodziłam. Tylko na chwilę wyprowadziłam się do Pogrzebienia, ale to ta sama gmina. Potem wybudowaliśmy się z mężem w Kornowacu i wróciłam do mojej wsi - dodaje.
Jednocześnie przyznaje, że w Kornowacu nie zawsze jest różowo i do sielanki wiele brakuje. - Problemem jest na przykład główna droga wojewódzka nr 935, bardzo ruchliwa. Mieszkańcy, którzy przy niej żyją narzekają, że jest hałas i pękają domy - dodaje. Regina Niestrój mieszka na uboczu, na ulicy Zacisze i może dlatego nie zamieniłaby tego miejsca na żadne inne na ziemi.
- Na tej ulicy mieszka dwóch moich synów. Cieszę się, że mam całą rodzinę obok siebie - dodaje.
Ale nie tylko na wieś wyjeżdżają raciborzanie. Są też tacy, którzy szukają swego szczęścia w większym mieście. - W Raciborzu nie mogłam znaleźć pracy, dlatego wyjechałam do Rybnika. Tutaj więcej się dzieje, no i pracuję - mówi pani Barbara, która niedawno przeprowadziła się do sąsiadów. Czy tęskni za Odrą, Zamkiem Piastowskim, urokliwą ulicą Długą, odchodzącą od raciborskiego rynku? - W Raciborzu się wychowałam, została tam moja rodzina. To zawsze będzie moje miasto, ale nie żałuję, że się wyprowadziłam - dodaje była raciborzanka.
* Czy chciałbyś wyprowadzić się z Raciborza? Czekamy na Wasze komentarze! Najciekawsze opublikujemy w piątkowym tygodniku Dziennika Zachodniego!
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?