Racibórz: Nie dla asfaltowni! Mieszkańcy przeciwni otaczarni
Kilkadziesiąt osób przybyło do Raciborskiego Centrum Kultury na spotkanie z władzami Raciborza w sprawie przyszłości Przedsiębiorstwa Robót Drogowych i asfaltowni, która należy do zakładu. Otaczarnię krytykują mieszkańcy Płoni, gdzie aktualnie zakład się znajduje, a także Nowych Zagród w pobliże których planowane jest jej przeniesienie.
Spotkanie rozpoczął prezydent Mirosław Lenk, który przedstawił koncepcję przeniesienia zakładu. - Są trzy wyjścia. Zakład może istnieć na Płoniach, ale produkując masę bitumiczną tylko przez cztery godziny dziennie, zgodnie z zaleceniami. To wiąże się z tym, że firma nie może się rozwijać, nie będzie nowych miejsc pracy - mówił.
Zwrócił uwagę, że w PRD pracuje aktualnie 65 osób, a jej obrót wynosi 25 mln zł. Tego poziomu nie będzie można utrzymać przy obecnej infrastrukturze. Tłumaczył, że firmę można włączyć jako zakład budżetowy. Ale nie będzie już działała na rynku, a tylko wykonywać zlecenia miasta na gminne drogi. Co jednak może wiązać się ze zwolnieniami.
Podkreślił, że nowa lokalizacja na zdegradowanych terenach pokolejowych jest adekwatna. A to dlatego, że w pobliżu znajdują się zakłady produkcyjne: Henkel, Rafako. Dodał, że to są tereny przemysłowe. - Nikomu nie chcemy zrobić na złość. Nikomu nie chcemy uprzykrzać życia. Spotkaliśmy się tutaj, aby omówić ten temat. Rozmawiać będą o tym również radni. To oni podejmą decyzję o przyszłości zakładu - mówił dalej Lenk.
Zdecydowana większość mieszkańców, która przyszła na spotkanie do RCK była przeciwna obecnej asfaltowni, ale także jej przenoszenia. Świadczą o tym m.in. transparenty: Nie dla asfaltowni! Asfaltownia Zdrój? Wybieramy zdrowie, a nie asfaltownie! Nie rób innym co tobie niemiłe!
- Tego typu zakłady powinny znajdować się za miastem. Tak robi się wszędzie na Zachodzie. Nowe Zagrody na to się nie zgadzają. Tam są ogródki działkowe, jak tam mieszkańcy mają odpoczywać i uprawiać warzywa? To pół kilometra od centrum, jak tam można taki zakład postawić? Chcemy oddychać zdrowym i czystym powietrzem - mówił jeden z mieszkańców.
Głos w dyskusji zabrał też mieskaniec Płoni. - Mówi się o hałasie. Ale to nie jest największy problem, bo można ustawić ekrany. Smród jest nie do wytrzymania.
Inny wskazał, że w jego stawie w pobliżu asfaltowni zdechło około 200 ryb w ostatnim czasie. Do tego wskazał, że co jakiś czas zbiornik wody jest zanieczyszczany nieznaną substancją.
- Żadne zakłady nie są ekologiczne. Chodzi o to, żeby spełniały określone normy. To RDOŚ wydaje decyzje. Każda firma musi spełniać normy, nawet Henkel - odpowiadał prezydent Mirosław Lenk.
- Instalacja ta nie może pracować w granicach administracyjnych miasta. To zakład z zakresu produkcji chemii ciężkiej. Czy tego chcemy? Zakład tego typu nie może sąsiadować z terenami mieszkalnymi. Instalacja w sposób rozsądny powinna zostać wyprowadzon apoza miasto. Nie widzimy tego sąsiedztwa na Płoni. Notujemy szkodę z tego tytułu. Sa miasta, które mają strefy dla chemii ciężkiej. Taka instalacja 20, 30 km od Raciborza i tak spełni swój cel. Bo w promieniu 40 km nie ma takiej instalacji - tłumaczył prawnik Krzysztof Grad.
Mieszkańcy Płoni podkreślili, że od dwóch lat obserwują sposób działania otaczarni i do tej pory nie protestowali, bo chcieli dać władzom miasta i przedsiębiorstwa czas na zlikwidowanie problemów przez nich zgłaszanych. Według nich jednak nic w tej sprawie nie zrobiono. Zaznaczyli, że spółka nie jest dla władz miasta, ale dla mieszkańców.
- Czy taka instalacja powinna istnieć w granicach miasta? - zapytał mieszkańców Krzysztof Grad. Nie, odpowiadali wszyscy zgodnie.
Mieszkaniec Raciborza wskazał, że instalacja w takiej formie nie może pracować. Podkreślał, że władze miasta powinny rozważyć hermetyzację instalacji lub jej przeniesienie. - Co jest ważniejsze? Ekonomia, czy zdrowie? - słychać było z sali.
Mieszkańcy wskazywali też przykład Lubomi, gdzie w przeszłości działała otaczarnia, a której już tam nie ma. - Nie spełniała norm - tłumaczyli.
- Nie zlekceważyłem problemu. Dwa lata na przeniesienie firmy jest to okres za krótki. Efektem tego problemu jest to spotkanie, bo szukałem terenu w innym miejscu. Sądziłem, że to będzie dobra lokalizacja. Państwo sobie tego nie życzą, teraz to wiem. Gmina nie pobierze kredytu na przeniesienie zakładu, a tym bardziej poza miasto. Otaczarnia PRD poza granicami administracyjnymi miasta nie ma sensu. To może być zakład budżetowy, który duże roboty będzie zamawiał na zewnątrz, a małe we własnym zakresie. Tylko na co się godzimy? Czy na utrzymanie miejsc pracy? Czy na to że chcemy żyć zdrowo? - zakończył spotkanie Mirosław Lenk.
O przyszłości PRD i otaczarni wkrótce podejmą raciborscy radni.
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?