Raciborz dołączy do strefy ekonomicznej, czy miasto wyleczy "kompleks Rybnika"?

Dlatego w… "przemysłowym" Raciborzu powstanie jeszcze Specjalna Strefa Ekonomiczna. Rada ministrów zgodziła się na rozszerzenie Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej (jastrzębsko-żorskiej podstrefy) o działkę przy ul. Komunalnej w Raciborzu.

- Ojców tego sukcesu jest wielu, niech ich będzie nawet stu, byleby tylko jakaś firma się tam ulokowała - mówi Mirosław Lenk, prezydent Raciborza, nawiązując przy okazji do kłótni w mieście o to, komu Racibórz będzie zawdzięczał strefę.

Przyznaje, że mimo przemysłu, który to właśnie w Raciborzu jest, a u sąsiadów niekoniecznie, miasto ma wciąż kompleks Rybnika. - Rybnik jest stolicą subregionu i nikt nie zamierza tego podważać. Ale to u nas są znane w całej Europie firmy, choć wielu tego nie zauważa - mówi Lenk. Zresztą optymizmu nie widać też na ulicach Raciborza. - U nas nie ma pracy, nie to, co w Rybniku - mówi Karol Witaszek, mieszkaniec Raciborza. Akurat on pracuje w dużej firmie, a oprócz kopalni nie jest w stanie podać nazwy żadnego innego pracodawcy z Rybnika.

- Mamy swoje kompleksy. Nieważne, ile marketów jest w Rybniku, to miasto w dużej mierze wyrosło na górnictwie. My musimy szukać własnych recept na szczęście - mówi Lenk.

Czy strefa ekonomiczna okaże się czterolistną koniczynką? - We wrześniu chcemy spotkać się z przedsiębiorcami, którzy w naszej strefie będą mogli odzyskać nawet 40 procent podatku - mówi Lenk. Władze przyznają, że strefą interesuje się wiele firm, m.in. takie, które chcą kooperować z Chinami.

W Katowickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej, która zajmuje 1928 hektarów w 31 miastach, działa ponad 170 firm. Utworzyły łącznie 37 tysięcy nowych miejsc pracy. Największa inwestycja w KSSE to fabryka samochodów Opel koncernu General Motors.

Strefa to otwarcie Raciborza na Śląsk i całą Polskę
Z Andrzejem Zabieglińskim, prezesem jastrzębsko-żorskiej podstrefy KSSE, rozmawia Aleksander Król

Teraz, gdy Racibórz zostanie włączony do strefy, będzie to kraina mlekiem i miodem płynąca?

Na pewno w Raciborzu mają się z czego cieszyć, bo po piętnastu latach miasto zostanie włączone do strefy. Na pewno te 7 czy 8 hektarów nie wywoła od razu wielkiej rewolucji w mieście, ale jest to dobry przyczółek, by teraz móc rozszerzyć strefę o nowe tereny w tym mieście.

Czyli znowu mówimy o dalekiej przyszłości…

Nie, już teraz fakt, że Rada Ministrów zgodziła się na rozszerzenie strefy o Racibórz, przynosi temu miastu wiele korzyści. Śląsk i cały kraj będzie teraz często słyszał o Raciborzu. Ta nazwa będzie przewijała się w naszej kampanii reklamowej, folderach, spotach. Inwestorzy będą mieli okazję poznać ofertę Raciborza. To znakomite otwarcie dla miasta i wartość, której nie da się policzyć.

Ale da się policzyć, czy strefa przynosi miastu aż tak wielkie zyski…

Dysponujemy szczegółowymi opracowaniami, z których wynika, że powiaty, w których jest strefa, mają średnio o 1,5 proc. PKB większe. To daje jakieś 300 do 500 złotych większy dochód na jednego mieszkańca. A takie liczby przekonują.

Ale przecież w Raciborzu są gigantyczne zakłady przemysłowe. Nie wystarczą?

Miasto nie ma z nich dużego dochodu, bo te firmy mają swoje siedziby w Warszawie. Strefa jest dla Raciborza szansą na przyspieszenie rozwoju.

Co teraz musi zrobić Racibórz, by jej nie zmarnować?

Wiele, bo konkurencja jest niemała. Przede wszystkim najpierw trzeba uzbroić teren, bo inwestorzy nie są zainteresowani łąką, na której nie ma żadnych mediów. Ważne jest też to, że Warszawa zgodziła się na przedłużenie funkcjonowania stref o kolejne lata. Miały funkcjonować do 2020 roku, teraz ten czas wydłużono do 2026. Dla miasta, które dopiero do nas dołącza, ma to duże znaczenie.