- Dotąd jeździliśmy do Syryni, teraz nasi kierowcy pojadą dalej, aż do Wodzisławia Śląskiego. Przez pierwszy miesiąc w tamtym kierunku będziemy kursować wyjątkowo często. Później dopracujemy rozkład jazdy, by autobusy do Syryni i Wodzisławia nie jechały jeden po drugim - mówi Kazimierz Kitliński, prezes raciborskiego PKS-u.
- Nie chcieliśmy zostawić na lodzie ludzi, którzy dotąd podróżowali między Raciborzem i Wodzisławiem. Mamy nadzieję, że nie będziemy za bardzo dopłacać do tego interesu - dodaje.
Podróżnym spadł kamień z serca. - Jeżdżę pod Wodzisław do mojej babci. Nie wiem, jak bym się tam dostała, gdyby autobusy przestały jeździć w tym kierunku - mówi Anna Potocka z Raciborza.
Tymczasem w raciborskim PKS-e nie obiecują, że nowa linia zostanie wpisana do rozkładu na stałe. - Wszystko zależy od jej popularności. Po trzech miesiącach będziemy wiedzieć wszystko - mówi Kitliński. Nie ukrywa, że niektóre kursy są kompletnie nieopłacalne, np. te do Chałupek. - Utrzymujemy je tylko dlatego, by dobrze żyć z sąsiednimi gminami - przyznaje.
Władze raciborskiego PKS-u mogą pozwolić sobie na takie gesty. Nasze przedsiębiorstwo jako jedyne w regionie, zakończyło ubiegły rok na plusie. - Nie był on duży, jakieś 40 tys. zł, ale w porównaniu z milionowymi stratami u innych, jest nieźle - mówi Kitliński dodając, że też liczą każdy grosz. - Paliwo drożeje, a my od dwóch lat nie podnosimy cen biletów, boimy się, że ludzie odejdą - dodaje.
Dlatego PKS zamierza przejąć część kursów Komunikacji Miejskiej. - Zgodnie z prawem powinni jeździć tylko po Raciborzu, a kursują też m.in. do Rydułtów, Wojnowic i Rudnika. Chcemy wysyłać tam naszych kierowców - dodaje Kazimierz Kitliński.
Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?