Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

OCICKA, WARSZAWSKA: Parafia w środku osiedla

Aleksander Król
Mieszkańcy bloków przy Ocickiej i Warszawskiej nie muszą spieszyć na niedzielną mszę. Idąc do kościoła, mogą wyjść "za pięć dwunasta", bo świątynia znajduje się… za płotem.

- W lecie można otworzyć okno i doskonale wszystko słychać, gdy drzwi kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa są otwarte - mówi Władysława Morka, która od lat mieszka w bloku na Warszawskiej.

Do dzwonów można się przyzwyczaić
Oczywiście, nie wszyscy są szczęśliwi, że dzwony głośno biją. - Rzeczywiście na początku, gdy się wprowadziłam, to mi przeszkadzało. Dzwony w środku osiedla dzwoniły co godzinę. Ale z czasem człowiek się przyzwyczaił. Zresztą bardziej przeszkadzały autobusy, które co chwilę podjeżdżały na przystanek na Ocickiej. Autobus woził pracowników do naszych zakładów pracy. Dawniej było strasznie głośno, ale teraz zdecydowanie mniejszy ruch na przystanku. Autobusy rzadziej kursują, bo wielu ma swoje samochody, niektóre rodziny nawet po dwa - mówi Anna Ostrożny, która mieszka w bloku na Ocickiej, który sąsiaduje z tym, którego adres to Warszawska.

Zresztą zmian w ostatnim czasie na osiedlu zaszło więcej. Nie tylko ubyło autobusów. - Niedawno zlikwidowano na osiedlu taki kiosk z wyrobami mlecznymi. Bardzo nam go teraz brakuje. Starsi ludzie nie mają tyle siły, żeby chodzić daleko na zakupy, albo spacerować po wielkim markecie - mówi Władysława Morka.

Bo tych dużych sklepów, które znajdują się ledwo kilkaset metrów od bloków na Ocickiej i Warszawskiej nie brakuje. - Na naszym osiedlu wszystko jest na miejscu. Mamy aptekę, markety i blisko do centrum - mówi Elżbieta Mecner. Ale nie wszystko jej się podoba. - Na przykład to, że młodzi grają w piłkę i futbolówką uderzają o elewację bloków. - Dopiero niedawno powieszono tabliczkę z napisem "Zakaz gry" - zauważa pani Elżbieta.

Kiedyś pod blokiem stała nawet rakieta
Inni zastanawiają się z kolei, co mają robić młodzi, skoro nie ma tu nawet porządnego placu zabaw, nie mówiąc już o boisku. - Mieszkam tu od urodzenia, od 28 lat. Pamiętam, jak pod moim blokiem kręciliśmy się na karuzelach, była taka fajna rakieta, domek ze zjeżdżalnią. A teraz moja 3-letnia Zosia nie ma się gdzie bawić. Wyprosiliśmy w spółdzielni huśtawkę. Chodzimy na plac zabaw do Parku Roth - mówi Anna Grzelak, mama Zosi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Polacy chętniej sięgają po krajowe produkty?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na raciborz.naszemiasto.pl Nasze Miasto