Wojna! Do środy Towarzystwo Miłośników Kolei Wąskotorowej w Rudach miało się wynieść z terenu skansenu z zabytkowymi lokomotywami. Jednak pracownicy i szef skansenu Janusz Gierucki nie mają takiego zamiaru: – Można powiedzieć, że się zabarykadowaliśmy i odpieramy oblężenie – stwierdza obrazowo Gierucki.
Na teren skansenu nie wpuścili w poniedziałek wynajętych przez gminę ochroniarzy, policji i urzędników: – A w sobotę poszczuli mnie i przewodniczącego rady psem. Musieliśmy uciekać – skarży się Ernest Emrich, burmistrz Kuźni Raciborskiej, która zarzuca Towarzystwu działanie bez licencji i nielegalną wyprzedaż mienia. – Ślemy pisma do prokuratury – mówi.
Janusz Gierucki, szef Towarzystwa Miłośników Kolei Wąskotorowej: – Walczymy o swoje! Nalot na nas to było bezprawne najście. Policja nie jest prywatną armią, która na skinienie lokalnego kacyka zamyka ludzi – wyjaśnia Gierucki. A przegonienie burmistrza? – Przyszedł chyba o 22.00 w nocy... To wtedy pies czuwa.
Nasza robota!
Towarzystwo, któremu szefuje Gierucki, od 10 lat tworzy Skansen Kolei Wąskotorowej w Rudach k. Rybnika. Udało się już odrestaurować ok. 10 km trasy – turyści w każdy weekend jeżdżą zabytkowymi wagonikami na trasie Rudy-Paproć i Rudy-Stanice.
– Budowaliśmy ten skansen własnymi rękami. Nie damy tego ot tak sobie zburzyć – dodaje. Murem stoją za nim pracownicy skansenu. Większość z nich pracuje za darmo, jak Eugeniusz Przybyła, który na co dzień jest górnikiem. Wczoraj przyjechał do skansenu prosto z nocnej zmiany na kopalni: – Kocham lokomotywy, to pasja. Nie wiem, dlaczego się na nas uwzięli, przecież nie kradniemy, nie robimy nic złego – dziwi się.
Inaczej sprawę widzą urzędnicy z Kuźni Raciborskiej, którzy oskarżają Gieruckiego o bezprawne zbywanie majątku skansenu:
– Od zimy docierały do nas niepokojące informacje. Od policji, nadleśnictwa, o tajemniczym znikaniu torów. Chcieliśmy się dogadać z prezesem, ale nie potrafił tego wytłumaczyć – wyjaśnia Manfred Wrona, przewodniczący rady miasta w Kuźni Raciborskiej.
Gdzie nasze tory?
Miasto zleciło kontrolę. Zarzuty są poważne. Pierwszy: towarzystwo nie posiada licencji na prowadzenie przewozów kolejowych, świadectwa bezpieczeństwa, sprawności technicznej i świadectwa dopuszczenia pojazdu do eksploatacji.
– Mamy pozwolenie samego ministra jeszcze w 1994 roku – ripostuje Gierucki.
Licencja jest wymagana prawem od marca 2003 roku. Kolejny zarzut to zatrudnianie pracowników, którzy nie mają wymaganych prawem kwalifikacji do prowadzenia pojazdów na torach: – Mają wszelkie szkolenia robione przez ludzi z odpowiednimi uprawnieniami kolejowymi – zapewnia Gierucki.
Najpoważniejszy zarzut dotyczy jednak bezprawnego demontażu 1158 metrów zabytkowych szyn wąskotorowych, bez zezwolenia konserwatora zabytków i miasta: – Były stare, do niczego się nie nadawały.
– Do wystąpienia o zgodę obu instytucji zobowiązywały go umowa dzierżawy, zawarta pomiędzy Gminą Kuźnia Raciborska a Towarzystwem Miłośników Kolei Wąskotorowej w Rudach – przypomina Wrona.
Prokurator sprawdzi
Urzędnicy zarzucają Gieruckiemu, że pomieszczenia na piętrze w budynku stacyjnym są przeznaczone na cele mieszkalne: – To jakiś absurd! Ludzie pilnują dobytku całą dobę, muszą mieć gdzie odpocząć – odpowiada prezes Gierucki.
Mimo tego w czwartek 18 listopada 2004 roku została rozwiązana ze skutkiem natychmiastowym umowa dzierżawy. Stowarzyszenie zostało wezwane do natychmiastowego wydania przedmiotu dzierżawy (stacji kolejki oraz zabytkowego taboru).
– Ochroniarzy nie wpuścił, mnie też. Nie chce się zgodzić więc powiadomiliśmy prokuraturę. Może jej uda nam się zabezpieczyć nasz majątek. Nie będziemy tam już wysyłać ludzi, by ich nie narażać a utratę zdrowia – mówi burmistrz Emrich.
Czy w przyszłym sezonie turyści będą mogli pojeździć zabytkowymi parowozami? – Oczywiście. W drodze konkursu wyłonimy nowego dzierżawcę – dodaje Wrona.
Janusz Gierucki odpowiada przed sądem w Chorzowie za... kradzież torów, co zarzuciła mu chorzowska prokuratura. – Chciałem uratować część nieczynnych torowisk przed złomiarzami, a sam zostałem złomiarzem – wyjaśnia Gierucki. O sprawie pisaliśmy w sierpniu. W zeszłym roku jego ludzie wycięli kilkaset metrów torów w rejonie Bytkowa i Maciejkowic. Gierucki miał pisemne pozwolenie likwidatora Dyrekcji Kolei Dojazdowych w Warszawie. W międzyczasie okazało się, że teren przejął PKP SA Centrala – Zakład Gospodarowania Nieruchomościami nr 1 w Katowicach, który uznał, że likwidator nie mógł wydać takiego pozwolenia. Zakład zgłosił więc kradzież organom ścigania. Sprawa jest w toku.
Bitwa o „Halinkę”
Gieruckiemu zarzucano także bezprawny zabór 35-tonowego parowozu „Halinka”, która przez 20 lat stała na placu PKP, stając się symbolem miasta. Niespodziewanie „Halinka” w listopadzie ubiegłego roku znalazła się w rudzkim Skansenie Kolei Wąskotorowej, i w mieście rozpętała się prawdziwa wojna. Głos podnieśli oburzeni raciborscy kolejarze i urzędnicy. Gierucki pozwolenie na przetransportowanie „Halinki” do swojego skansenu otrzymał od likwidatora Kolei Dojazdowych w Warszawie 28 listopada 2003 roku. Majątek po kolejach dojazdowych przejął później Zakład Gospodarowania Nieruchomościami nr 1 w Katowicach.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?