Mateusz z Rybnika potrzebuje ogromnych pieniędzy na pomoc prawną. Jest oskarżony o wypadek 21-letniej Marceliny w Turcji. Grozi mu dożywocie
Dramatyczna historia Michaliny z Rybnika, która w trakcie wakacji w Turcji uległa poważnemu wypadkowi ma swój ciąg dalszy. Przypomnijmy, w lipcu media obiegła wiadomość o poważnym wypadku rybniczanki w trakcie wakacyjnego wypoczynku. 21-latka spadła z dachu hotelu, w którym wraz z przyjaciółmi spędzała wakacje. Doznała bardzo poważnych obrażeń: urazu głowy oraz złamań: miednicy w kilku miejscach i kostki.
Początkowo rybniczanka była leczona w Turcji, gdy jednak koszt hospitalizacji i wykonywanych zabiegów przekroczył sumę ubezpieczenia, zadecydowano o przetransportowaniu jej do Polski. I to właśnie na ten cel została uruchomiona zbiórka na rzecz dziewczyny, opiewająca na 100 tysięcy złotych.
Kwotę udało się zebrać błyskawicznie. Marcelina wróciła do kraju i trafiła do szpitala w Rybniku, gdzie obecnie wraca do zdrowia.
- Marcela potrafi już samodzielnie jeść i pić, jej ręce i nogi odzyskały sprawność. Zaczęła już przekazywać nam bezdźwięczne komunikaty za pomocą mimiki ust. Codziennie zaskakuje odzyskiwaniem nowych sprawności - informowali o kolejnych postępach w leczeniu, na początku października bliscy rybniczanki.
Teraz w sieci pojawiła się inna zbiórka związana z wypadkiem rybniczanki w Turcji. Chodzi o pieniądze na pomoc prawną jej przyjacielowi - 25-letniemu Mateuszowi, również mieszkańcowi Rybnika - jedynemu świadkowi tych wydarzeń. Tureckie organy ścigania uznały, że to on jest winny tym przerażającym wydarzeniom.
Z taką narracją od początku nie zgadzają się bliscy zarówno Mateusza, jak i Marceliny, a także przebywający z nimi na wakacjach w Turcji. I to podtrzymują do tej pory.
- Zarówno rodzina Mateusza jak i przyjaciele spędzający z nimi te wakacje, nie wierzą w wersję wydarzeń tureckiej prokuratury i stanowczo jej zaprzeczają, o czym zeznali w tureckiej i polskiej prokuraturze. Rodzice Marceliny także złożyli zeznania, nie zgadzają się z postawionymi mu zarzutami i nie wnoszą oskarżenia - przekazują w opisie zrzutki na rzecz pomocy dla 25-latka, jej organizatorzy.
Ich zdaniem do wypadku doszło w okolicznościach, w których 25-latek w żaden sposób nie mógł zawinić. - Mateusz wraz ze swoją przyjaciółką weszli na niezabezpieczony taras hotelu, na którym doszło do nieszczęśliwego wypadku. W momencie, w którym chcieli wracać do pokoju, Marcelina znajdująca się blisko niskiego murku, gwałtownie wstała, straciła równowagę i przechylając się do tyłu upadła z wysokości czwartego piętra. Niestety Mateusz siedział za daleko i nie zdążył jej złapać - relacjonują bliscy oskarżonego przez turecką prokuraturę, rybniczanina.
Jak wypadek wyglądał według tureckich śledczych? Tego nie wiadomo. Rodzina 25-latka nie ujawnia przedstawionych mu zarzutów. Wiadomo, że zgodnie z tureckim prawem grozi mu za nie nawet dożywotni pobyt w więzieniu.
Bliscy mężczyzny podjęli batalię prawną z prokuraturą w Turcji o wyciągnięcie rybniczanina z zakładu karnego. Na prawników i tłumaczy mieli już wydać kilkadziesiąt - 35 - tysięcy złotych. Na kolejne wydatki już ich nie stać tym bardziej, że kwoty rosną.
- Kolejne koszty prawników to kwestia 120 tysięcy złotych - informują i zwracają się z prośbą o pomoc. - Od niej zależy przyszłość Mateusza - zaznaczają.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?