Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Magistracki pozew bez podstaw

IRENEUSZ STAJER
Artur Jarosz (z lewej) ze swoim obrońcą Andrzejem Mochnackim w gmachu sądu.  ireneusz stajer
Artur Jarosz (z lewej) ze swoim obrońcą Andrzejem Mochnackim w gmachu sądu. ireneusz stajer
Artur Jarosz, prezes raciborskiego oddziału stowarzyszenia Wspólnota Mieszkaniowa, wygrał proces z magistrackimi urzędnikami. Od kilku miesięcy sprawa toczyła się w rybnickim Ośrodku Zamiejscowym Sądu Okręgowego w ...

Artur Jarosz, prezes raciborskiego oddziału stowarzyszenia Wspólnota Mieszkaniowa, wygrał proces z magistrackimi urzędnikami. Od kilku miesięcy sprawa toczyła się w rybnickim Ośrodku Zamiejscowym Sądu Okręgowego w Gliwicach. Wyrokiem Temidy, gmina Racibórz musi wypłacić Jaroszowi 935 zł tytułem poniesionych kosztów za wynajęcie adwokata i pokryć 1,8 tys. zł kosztów sądowych. Wyrok jest nieprawomocny.


Kumoterskie przysługi?

Warto dodać, że urzędnicy procesowali się z szefem stowarzyszenia za pieniądze publiczne, czyli pochodzące z podatków mieszkańców nadodrzańskiego grodu! Elżbieta Topór, radca prawny magistratu, złożyła w sądzie pozew o ochronę dóbr osobistych... gminy.

Sprawa jest więc dość kuriozalna, rozpoczęła się od wystąpienia Jarosza na jednej z sesji Rady Miasta. Prezes raciborskiego stowarzyszenia skrytykował Miejski Zarząd Budynków za to, że nie wywiązuje się właściwie z obowiązków zarządcy wspólnot mieszkaniowych. Jarosz zarzucił urzędnikom z MZB i ratusza kumoterstwo oraz wyświadczanie sobie przyjacielskich przysług.

Chodziło o to, że wytypowali oni do termomodernizacji w pierwszej kolejności gmach przy ul. Karola Miarki 11 - 13. Stowarzyszenie sprawdziło, że dom zajmują w większości obecni lub byli pracownicy zakładów komunalnych. - W budynku znajduje się dwanaście lokali, w dziewięciu mieszkają osoby związane z jednostkami gminy - wylicza Artur Jarosz. - Mieszkają tam trzej pracownikcy MZB, trzy rodziny byłych pracowników MZB oraz trzech pracowników zakładu komunalnego. Ponadto jedno lokum zostało wykupione, a następnie sprzedane przez byłego pracownika MZB.


Dziwna hipoteka

Termomodernizacja budynku (zdaniem stowarzyszenia) przyniesie najemcom dodatkową korzyść. Od roku obowiązuje bowiem w Raciborza preferencyjna sprzedaż mieszkań komunalnych. W ramach programu można kupić zajmowane dotąd lokum nawet z 90-procentową bonifikatą. Po przeprowadzonym dociepleniu znacznie wzrośnie wartość budynku, w tym także mieszkań. - Najemcy będą mogli więc nabyć lokum o podwyższonym standardzie za grosze, co nie pozwoli gminie na zrekompensowanie kosztów realizacji całej inwestycji - obawia się Jarosz.
Stowarzyszenie zarzuciło również ratuszowi, że zabezpieczył kredyt w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej hipoteką na innym budynku. Magistrat zastawił gmach przy ul. Batorego 7. W trakcie procesu dowiedzieliśmy się, że budynek ma już dwie inne hipoteki, kwota wszystkich trzech nie przekracza jednak wartości kamienicy. Gmach zajmują różne organizacje społeczne i jednostki gminy, m. in. biuro obsługi placówek oświatowych, związek niewidomych, biuro poselskie Prawa i Sprawiedliwości oraz raciborski podokręg Śląskiego Związku Piłki Nożnej.


Robią dobrze sobie

Jarosz powtarza, że stowarzyszenie nie kwestionuje samej potrzeby termomodernizacji budynku przy ul. Karola Miarki. - Natomiast uznaliśmy za niestosowny projekt uchwały dotyczący zabezpieczenia kredytu hipoteką na innym budynku - argumentuje raciborzanin. - Można było przecież sięgnąć po inną formę zabezpieczenia pożyczki: weksel in blanco czy też fundusz remontowy. Po drugie, miasto chce skorzystać w pierwszej kolejności z preferencyjnego kredytu na ocieplenie bloku, który przed laty wybudowano specjalnie dla pracowników jednostek komunalnych. To jest głęboko niesprawiedliwe.

Jarosz podkreśla, że w wielu sprawach dotyczących "mieszkaniówki" urzędnicy prosili stowarzyszenie o opinię. Tak było w przypadku przygotowywania programu wykupu mieszkań komunalnych z bonifikatą. W przypadku termomodernizacji budynku przy ul. Karola Miarki (o dziwo) żaden z urzędników nie zgłosił się po ocenę planowanej inwestycji. Prezes stowarzyszenia mówi, że dowiedział się o tym projekcie na kilka dni przed sesją Rady Miasta. W związku z tym, w porozumieniu z członkami stowarzyszenia, przygotował pismo protestacyjne, które odczytał radnym. W dokumencie nie zabrakło ostrej krytyki poczynań magistratu i MZB. Prezes Wspólnoty Mieszkaniowej mówił nawet o kumoterstwie i przyjacielskiej usłudze.


Gdzie jest regulamin?

- Sformułowania rzeczywiście były dosadne, chodziło jednak o przekonanie rajców do potrzeby zablokowania niesprawiedliwej uchwały - wyjaśnia szef stowarzyszenia. - Chcieliśmy ponownego przeanalizowania warunków inwestycji - dodaje. Najpoważniejszy zarzut dotyczył braku regulaminu typowania budynków do termomodernizacji. Zdaniem stowarzyszenia, o wyborze gmachu decydowało "widzimisię" urzędników, a nie przyjęte przez specjalistów merytoryczne zasady. - Decyzje o ociepleniu konkretnych budynków powinny zapaść na podstawie pisemnego regulaminu - stwierdza Jarosz.

Część rajców podzieliła argumenty Wspólnoty Mieszkaniowej, więc projekt uchwały o zaciągnięciu kredytu na docieplenie bloku przy ul. Karola Miarki 11 został zdjęty z porządku obrad. Dokument przyjęto dopiero na następnej sesji. Tymczasem sformułowaniami Jarosza poczuli się skrzywdzeni: Mirosław Szypowski, wiceprezydent Raciborza, Mariusz Mróz, dyrektor Miejskiego Zarządu Budynków, i Barbara Krzos -Kulasza, naczelnik magistrackiego wydziału lokalowego. - Poczułem się urażony, gdyż do moich obowiązków należy nadzór nad wydziałem lokalowym i MZB - powiedział na rozprawie wiceprezydent Szypowski. - Dlatego skierowaliśmy do sądu pozew o naruszenie dóbr osobistych pracowników gminy.


Urząd nie wiedział?

Urzędnicy nie zgadzają się z zarzutami stowarzyszenia, ale przyznają, że nie istnieje regulamin termomodernizacji budynków. Szypowski wyjaśnił, że poprzedni włodarze magistratu przygotowali plan docieplania domów komunalnych. Blok przy ul. Karola Miarki był drugi w tej kolejce. Pierwsza okazała się kamienica przy ul. Opawskiej, którą docieplono za kadencji poprzedniej władzy. Wiceprezydent dodaje, że nie wiedział o tym, jakoby gmach przy ul. Karola Miarki zajmowali w większości obecni lub byli pracownicy jednostek gminy. Ponadto w budynku przeprowadzono audyt energetyczny, który wykazał ogromne straty ciepła, więc termomodernizacja jest konieczna.

Jarosz odpowiada na to, że wszystkie bloki z tzw. wielkiej płyty są niedocieplone. Dlatego ekspertyzę należałoby przeprowadzić we wszystkich budynkach, postawionych w latach 70. i 80. A dopiero potem zdecydować o kolejności remontu. Szypowski tymczasem stwierdza, że mówienie o kumoterstwie i przyjacielskiej przysłudze jest równoznaczne z zarzutem o korupcję. - Jestem pewien, że urzędnicy kierowali się wyłącznie względami merytorycznymi - powtarza. Jego zdaniem, stowarzyszenie miało pójść ze swoimi wątpliwościami do miejskiej komisji rewizyjnej, a nie nagłaśniać sprawę na sesji oraz w mass mediach. Dlatego magistrat żądał przeprosin na łamach prasy lokalnej i regionalnej, która opisała perypetie związane z termomodernizacją budynków.


Chcieli zastraszyć?

Sąd okręgowy nie podzielił zdania ratusza. Sędzia Teresa Michalska uzasadniła, że zebrany materiał dowodowy nie dał podstawy do orzeczenia winy Artura Jarosza. Pozwany występował bowiem w interesie mieszkańców i przekonująco zaprezentował racje stowarzyszenia. Swoimi wystąpieniami chciał zwrócić uwagę na brak regulaminu i jasnych kryteriów typowania budynków do termomodernizacji. Sędzia podkreśliła, że wiceprezydent, szef MZB i naczelnik wydziału są osobami publicznymi, więc muszą liczyć się ze społeczną krytyką. Równocześnie jednak sędzia stwierdziła, iż magistrat udowodnił, iż w przypadku planowanej termomodernizacji budynku przy ul. Karola Miarki nie miało miejsca kumoterstwo i przyjacielska przysługa. - Jestem usatysfakcjonowany wyrokiem. Uważam, że skierowanie sprawy do sądu przez raciborski magistrat miało na celu zastraszenie stowarzyszenia, które ma prawo do wskazywania na nieprawidłowości w pracy urzędników. Myślę, że taki wyrok to zwycięstwo wolności słowa i demokracji - powiedział nam Artur Jarosz.
Elżbieta Topór, radca prawny Urzędu Miasta w Raciborzu, spodziewała się zgoła odmiennego wyroku.

- Zgodnie z procedurą, mamy prawo do złożenia apelacji - mówi prawniczka magistratu. Decyzję o tym, czy ratusz zaskarży orzeczenie do Sądu Apelacyjnego w Katowicach, podejmie prezydent miasta. Najpierw jednak będzie musiał zapoznać się z pełnym uzasadnieniem wyroku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na raciborz.naszemiasto.pl Nasze Miasto