KOWALEWSKI: Nasze psy mają się dobrze

- Nie wiem dlaczego, zrobiono wielką krzywdę naszemu schronisku i pracującym tu ludziom. Przez osiem miesięcy psy nie były karmione? Co to za bzdura? - nie kryje emocji Krzysztof Kowalewski.

- Ten materiał i nagonka zrobiona przez wrocławian jest dla mnie skandalem. Nasze schronisko ma stałą opiekę weterynaryjną. Każdy pies przyjmowany przez nas musi być zaszczepiony. Lekarz weterynarii nie odwiedza nas incydentalnie, tylko regularnie - mówi Kowalewski.

Dodaje, że łatwo pokazać w telewizji wychudzonego psa. - Przecież to są czworonogi przywożone do nas z interwencji. Trudno, żeby po tygodniu biedne, wychudzone zwierze, było pulchniutkie - zauważa Kowalewski.

- A starsze psy, po dziesięć, kilkanaście lat nie maja już tyle wigoru, co roczne. Wolą leżeć i często nie jedzą zbyt dużo, bo potrzebują spokoju, chcą w spokoju odejść - dodaje Kowalewski.

Punkty z protokołu przygotowanego przez strażników z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami z Wrocławia nazywa wprost kpiną.
- Pierwszy z czterech punktów mówi, że trzeba zwiększyć ilość karmy dla każdego z psów. Strażnicy chcieli, by miska w każdym kojcu była pełna przez cały dzień. To co to są za znawcy zwierząt? Tak się nie karmi psów, o czym powie każdy weterynarz - mówi Kowalewski.

A co z oddawaniem psów za flaszkę, o czym mowa w materiale przygotowanym przez wrocławian? Jeśli rzeczywiście tak było to taki pracownik powinien lecieć. Ale nie wiem jak było. Może ta wypowiedź jest zmontowana? - zastanawia się Kowalewski.

Dodaje, że schronisko jest i zawsze było otwarte. - Każdy może przyjść zobaczyć jak jest naprawdę. Ostatnio inwestowaliśmy w nowe boksy. Nie są przepełnione. Żeby w każdym schronisku było jak u nas - mówi Kowalewski. Dodaje, że rano schronisko odwiedził prezydent Raciborza i nie miał zastrzeżeń.