Raciborzanie nie byli faworytem tego meczu. Po fatalnym spotkaniu z Viktorią Wałbrzych, nikt nie spodziewał się cudu w starciu z mocną ekipą z Lubina, tym bardziej, że nasi zawodnicy w dalszym ciągu borykają się z kontuzjami.
Jednak raciborzanie znakomicie rozpoczęli spotkanie, wygrywając pierwszego seta do 19. Kolejną odsłonę graliśmy także punkt za punkt, jednak w tym secie to goście przejęli inicjatywę i szybko odskoczyli nam na 6 punktów (12:6). Po błędach naszych zawodników w ataku i zagrywce lubinianie wyszli na prowadzenie 17:7. Raciborzanie zdołali zmniejszyć przewagę MKS-u, ale na walkę o wygraną w ty secie było już za późno (25:21).
W trzecim secie Rafakowcy znów pokazali, na co ich stać. Gdy prowadziliśmy 19:17 na boisko wszedł Mariusz Jajus za Władarza, a za Aleksandra Galińskiego - Marcin Gonsior. Ten ostatni dostał piłkę w pierwszej akcji i zdobył 20 punkt. Piłkę setową mieliśmy po ataku Cieślara, a seta zakończył zagrywką w siatkę Adam Pietrzak.
Niestety czwarty i piąty set znów należały do gości. Kibice AZS-u doceniają jednak ambitną walkę swojej drużyny.
- To był dobry mecz. Nasi siatkarze pokazali, że nie są chłopcami do bicia. Rywal był naprawdę mocny, a raciborzanie walczyli jak równy z równym - mówi Adam Skóra, kibic AZS Rafako Racibórz.
Kolejny mecz zespół z Raciborza rozegra na własnym boisku już jutro z Gwardią Wrocław.
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?