Dokładnie 50 lat temu, 29 czerwca Unia Racibórz awansowała do I ligi. W sobotę w Raciborzu będziemy świętować jubileusz tego najważniejszego w historii raciborskiej piłki wydarzenia. Unitki zagrają z reprezentacją Kanady, w Arenie Rafako przygotowano uroczystą galę. Przyjadą pana koledzy z legendarnej drużyny, która sięgnęła marzeń. Będziecie wspominać pewnie mecz i remis na wagę awansu we Wrocławiu. Jak czuliście się tam, dokładnie 50 lat temu?
Nigdy go nie zapomnę. To był najważniejszy mecz w moim życiu. Ale były nerwy. Przegrywaliśmy już 1:0, ale w drugiej połowie udało się wyrównać na 1:1. I ta wrzawa na stadionie.
Na trybunach Stadionu Śląskiego we Wrocławiu nie było wolnych miejsc. Przyjechały tysiące raciborzan. Było wspaniale.
Od Pana ktoś był? Dziewczyna?
Wtedy człowiek nie myślał o dziewczynie, najważniejsza była piłka. To były inne czasy. Myśmy normalnie pracowali i grali. Gdy Unia Racibórz awansowała do I ligi, ja pracowałem w ZEW-ie, od 1954 do 1963.
Jak godziliście pracę z piłką?
Pracowaliśmy parę godzin, a potem szło się na trening. Ale jak już weszliśmy do pierwszej ligi to raczej nie pracowaliśmy. W 1971 roku poszedłem pracować na kopalnię Anna i w Pszowie grałem jeszcze trzy lata w trzeciej lidze.
Jak to było z tym meczem na Stadionie Śląskim? Unia potrzebowała remisu, a Wrocław grał o nic. Grał na 100 procent?
To była normalna, twarda gra. O przekupstwie, czy ułożeniu meczu ze względu na jakąś sympatię nie było mowy. Wrocławianie podeszli do tego spotkania, jak do każdego innego, chcieli z nami wygrać.
Po meczu długo świętowaliście? Był szampan?
Cieszyliśmy się jak dzieci. Zresztą byliśmy bardzo młodymi chłopcami. Pamiętam przywitanie w Raciborzu.
Wróciliśmy do miasta autobusem. W tamtych latach woził nas na mecze drugoligowe pan Gruszka, kierowca z ZEW-u. Woził nas po całej Polsce. Gdy jechaliśmy na mecz do Szczecina, trzeba było wyjechać w piątek rano i nad morzem byliśmy o 19. Potem w sobotę parę minut rozgrzewki, a w niedzielę wracało się po meczu wieczorem. W poniedziałek rano można było iść do pracy. Tym razem witano nas w Raciborzu z honorami. Było wspaniale.
A potem, już w I lidze grało się trudniej niż w drugiej?
Może trochę, ale poziom nie był aż taki wysoki. Nie było aż takiej różnicy między drugą a pierwszą ligą. Ja grałem na wszystkich pozycjach. Na końcu jako stoper, mimo mojego wzrostu. Przeważnie jednak na prawej pomocy. Ile goli strzeliłem w swoim życiu? Nie liczyłem, ale trochę bramek zdobyłem. Najważniejszy był jednak ten mecz na Stadionie Śląskim i remis na wagę awansu Unii do pierwszej ligi.
Życzę miłej zabawy w sobotę...
Dziękuję, będziemy wspominać stare dzieje.
Unia Racibórz rocznica awansu do I ligi
Na wiosnę 1963 roku Unici startują z trzeciej pozycji wyprzedzeni
przez Szombierki Bytom i Karpaty Krosno. Po pierwszym meczu i po
sukcesie nad gliwickim Piastem Unia wychodzi na drugie miejsce,
które utrzymuje do ostatniej kolejki mistrzostw. Ma wciąż dwa
punkty przewagi nad trzecim Rakowem Częstochowa. Tak więc w
ostatnim meczu trzeba było zremisować ze Śląskiem Wrocław .
Sobota 29 czerwca 1963 przeszła do historii Raciborza. Tego dnia
piłkarze Unii osiągnęli metę marzeń - zdobyli awans do ekstraklasy .
6 lipca 1963 roku zorganizowano Pożegnanie II ligi ( trumna na zdj
powyżej) oraz spotkanie kibiców z okazji awansu. Jutrzejsze
uroczystości rozpocznie mecz o godz. 15 Unitki kontra Kanada.
ZOBACZ:
Unia Racibórz I liga - 50 lat od awansu. Serwis specjalny
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?