O tej tragedii mówi dziś cały Racibórz. Minionego piątku w Odrze utonął 25-letni raciborzanin. We wtorek ciało nieszczęśnika wyłowili płetwonurkowie z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Nieco po godz. 10 funkcjonariusze wydobyli topielca z dna rzeki. Ciało znajdowało się pod mostem zamkowym. Przetransportowano je do prosektorium, gdzie zostanie przeprowadzona sekcja zwłok. Wcześniej przez kilka dni mężczyzny poszukiwała ekipa Państwowej Straży Pożarnej w Raciborzu. Strażacy pływali łodzią motorową po Odrze i sprawdzali dno rzeki przy pomocy bosaka. Niestety, bezskutecznie.
Kiedy „buszują” procenty
Do tragedii doszło w piątek ok. godz. 4.00. Wtedy właśnie dwaj młodzi raciborzanie, czyli wspomniany pechowiec i jego 31-letni kolega, postanowili skrócić sobie drogę z ul. Reymonta do Parku Zamkowego, który znajduje się po drugiej stronie Odry. Wcześniej obaj wspólnie pili alkohol. Najprawdopodobniej trunki wprawiły ich w szampański nastrój. Kiedy więc znaleźli się u podstawy mostu zamkowego, weszli do wody. Młodzi ludzie z całą pewnością nie zastanawiali się nad konsekwencjami swojego czynu. Kiedy bowiem w głowach „buszują” procenty, zwykle przecenia się swoje możliwości. Nie inaczej było i tym razem. — Tymczasem Odra należy do najmniej bezpiecznych rzek — ostrzega kom. Joanna Rudnicka, rzeczniczka prasowa raciborskiej komendy policji. Wiadomo, że dno wicekrólowej polskich rzek jest stosunkowo płytkie, a równocześnie bardzo zdradliwe. Odra jest pełna dziur, uskoków i zmiennych rwących prądów. — Mężczyźni weszli jednak do wody, trzymając się za ramiona — informuje kom. Rudnicka, opierając się na relacji 31-latka, który przeżył eskapadę. W pewnej chwili prąd porwał młodszego z raciborzan. Mężczyzna niemal od razu zniknął pod wodą. Kolega nie był w stanie pomóc towarzyszowi niedoli, zdołał jednak wrócić do brzegu. Z siedziby najbliższej stacji paliw powiadomił o tragedii straż pożarną i policję.
Nadzieja rodziców
Kilka chwil później ogniomistrze przystąpili do akcji ratunkowej, a następnie poszukiwawczej. Za pomocą łodzi motorowej i bosaka sprawdzali dno. Niestety, mężczyzny nigdzie nigdzie nie było. Strażacy penetrowali poszczególne fragmenty rzeki. Rozpoczęli od Mostu Zamkowego, przeszukując rzekę na długości kilkudziesięciu metrów. Następnie dwuosobowe ekipy pożarników penetrowały kolejne fragmenty rzeki. Dotarły aż do przeprawy promowej pomiędzy Grzegorzowicami i Ciechowicami. W poszukiwania włączyli się także strażacy z Kędzierzyna-Koźla, którzy sprawdzali Odrę aż do granicy województw opolskiego i śląskiego. Po południu pożarnicy powtórzyli akcję, niestety znowu bez skutku.
W tym samym czasie na brzegu Odry tuż przy moście zamkowym czekała rodzina chłopaka, który zniknął pod wodą. Rodzice z nadzieją patrzyli na drugi brzeg rzeki. Niestety, syna tam nie było. W następnym dniu strażacy kontynuowali akcję. Ogniomistrze w motorówce znowu przeczesywali dno Odry. Bez skutku. Warto dodać, że akcję prowadzono w bardzo trudnych warunkach. Odra jest rzeką zanieczyszczoną. W brudnej wodzie nie widać dosłownie nic. Bosak i wiosło penetrowały dno po omacku. Dopiero przyjazd ekipy płetwonurków przyniósł spodziewany efekt. Specjaliści odnaleźli ciało mężczyzny dzięki temu, że zeszli na dno rzeki.
Chłopak za burtą
Odra w Raciborzu pochłonęła niemało ludzkich istnień. Kilka lat temu z promu w Grzegorzowicach wypadł chłopak.
Walczącego o życie z żywiołem dziecka nie udało się uratować. Ciało odnaleziono dopiero po kilku dniach. Głośna była również sprawa zamordowanego młodego raciborzanina. Mordercy wrzucili jego ciało do Odry. Raciborscy strażacy odnaleźli zwłoki pół roku później.
Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?