Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Święta na froncie. Pod ostrzałem, ale z ciastem i cygarem [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

Arek Biernat
Święta na froncie
Święta na froncie Englishrussia.com
W grzmocie i błyskawicy dział okrętowych świętowaliśmy Boże Narodzenie. Otrzymaliśmy wino, piwo, papierosy i cygara z okazji tego dnia - napisał w pamiętniku Karl Rusin. Tak świętowali Ślązacy na frontach I wojny światowej.

W Wigilię 1914 roku dochodziło do bratania się oddziałów brytyjskich i niemieckich na froncie zachodnim I wojny światowej, zwłaszcza na poziomie szeregowych żołnierzy i podoficerów. Wojacy przebywający w okopach, mimo tragicznych okoliczności, próbowali choć w najmniejszym stopniu uprzyjemnić sobie czas. Dochodziło nawet do przystrajania lampkami i ozdobami... okopów. Było śpiewnie kolęd, wykrzykiwanie życzeń, dzielenie się prezentami. Z zapisków historycznych wiemy, że jeden z niemieckich oddziałów podarował Brytyjczykom beczkę piwa, którzy odwdzięczyli się śliwkowym puddingiem. Rozegrano nawet mecz piłkarski, w którym zwyciężyli Niemcy.

W tym czasie można było w miarę spokojnie zebrać i pogrzebać zabitych kolegów leżących na ziemi niczyjej. Oczywiście, nie wszędzie respektowano ten rozejm. W wielu miejscach Europy ginęli żołnierze. Wśród nich byli też raciborzanie.

Część z nich należąca do 62. pułku kozielsko - raciborskiego nie dożyła Bożego Narodzenia w 1914 roku. Do końca tego roku straty w rannych i zabitych wyniosły kilkaset osób.

- Boże Narodzenie zastało wspomniany wyżej pułk we Francji w okolicy gminy Nogent-l’Abbesse w regionie Szampania-Ardeny w departamencie Marny. Żołnierze od wielu dni leżeli w okopach narażeni na ogień francuskiej artylerii. Głównodowodzący armią francuską generał Joseph Jacques Césaire Joffre postanowił, że nie pozostawi armii niemieckiej ani chwili spokoju i wytchnienia i ostrzał artyleryjski będzie kontynuowany także w okresie świąt. Dlatego też tylko nieliczni żołnierze raciborskiego pułku mogli spędzić Wigilię w przyfrontowych kwaterach oraz uczestniczyć w mszy w okolicznym kościele - pisał w 2014 roku Piotr Sput dla Nowin Raciborskich.

Na swój sposób starano sobie umilić wojenną rzeczywistość. Głównie dzięki nadsyłanym świątecznym paczkom z odzieżą, alkoholem i papierosami. Jednak zbiórka towarów nie zawsze była łatwa.

- Nie ulega wątpliwości, że ciężar wojny spadł na barki ludności cywilnej. Ogromnym problemem było bezrobocie. Nastąpił wzrost cen, a zarobki były coraz mniejsze. Brakowało wszystkiego w sklepach. Wprowadzono system kartkowy i reglamentacje towarów - przypomina Kazimierz Mroczek, z Towarzystwa Miłośników Ziemi Wodzisławskiej.

Prasa m.in. ostrzegała, że grozi surowa kara za kupowanie chociażby większej ilości mleka. Co ciekawe, już ponad 100 lat temu istniał dobrze nam znany problem.

- Celem przyspieszenia ruchu pocztowego w czasie przedświątecznym zaleca się z wysyłaniem paczek nie czekać do wieczora, tylko nadawać je już przed południem i to dostatecznie frankowane - pisały Nowiny Raciborskie.

Święta w okopach spędzali też mieszkańcy powiatu wodzisławskiego, którzy brali udział w największych bitwach I wojny światowej. W kolejnych latach Wielkiej Wojny już nie było tak spokojnie w okolicach Bożego Narodzenia.

- W pierwszym dniu świąt 1915 roku znaleźliśmy się w pierwszej linii ataku przeciw Serbom. Było bardzo ciężko, były silne i mocne okopy, zasieki druciane, a bitwy tej stoczonej przez nas nie zapomnę. Serbowie byli bardzo słabo uzbrojeni i umundurowani. Po bitwie nasz komendant wrócił z pochwałą - pisał w notatniku Karl Rusin. Jego relację z wojny możemy przeczytać w najnowszej książce „Czas zmian. Wodzisław i ziemia wodzisławska pomiędzy Cesarstwem Niemieckim a II Rzeczpospolitą” autorstwa Piotra Hojki, historyka z Muzeum w Wodzisławiu Śl.

Żołnierzom przebywającym w okopach święta umilały dodatkowy żołd czy paczki. Zawsze na ile to było możliwe, próbowano choć w najmniejszym stopniu przenieść namiastkę świątecznej atmosfery do okopów. Jednak nie ułatwiał tego ostrzał, bo nie wszędzie (zwłaszcza w kolejnych latach Wielkiej Wojny) respektowano zawieszenie broni.

- Boże Narodzenie 1916 roku spędziłem w okopach w Grecji nad morzem. Wieczór wigilijny odbył się. W grzmocie i błyskawicy dział okrętowych świętowaliśmy Boże Narodzenie. Otrzymaliśmy wino, piwo, papierosy i cygara z okazji tego dnia. Ale przedtem dużą niespodziankę. To była ręczna ustna, moja ulubiona harmonijka oraz dwa placki miodownika, dziesięć cygar i jedną butelkę rumu. Dnia 25 grudnia 1916 roku wieczorem zostałem przez ciężki granat zasypany - pisał dalej w swoim notatniku Karl Rusin.

Niestety, dla niektórych święta Bożego Narodzenia na froncie były ostatnimi, jakie było im dane przeżyć.

Ci, którzy szczęśliwie wrócili po wojnie do domu, dziękowali Bogu w kościołach. Ta było drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia 1918 roku w jednej z raciborskiej świątyni.

- W drugie święto św. Szczepana pierwszego męczennika za wiarę św. odbyło się w naszym kościele nabożeństwo dziękczynne za powracających z pola walki wojaków naszej parafii. Chociaż nie wszyscy jeszcze w domu, jeszcze bardzo wielu przebywa w rozrzuconych po różnych miastach, garnizonach, na froncie wschodnim, a również w niewoli- to przecież kościół był zapełniony po same brzegi na bezkrwawej Ofierze żołnierzami, którzy przybyli, aby w gromadach swych ojców, matek, żon, sióstr i braci Bogu Stwórcy i Panu nad pany złożyć dzięki za to, że im po stoczeniu krwawych bojów i przebyciu tych trudów i niebezpieczeństw pozwolił szczęśliwie i przy zdrowiu powrócić w rodzinne progi. Wojacy zapomnieli przebytej niedoli, a ich rodziny ze łzami w oczach dziękowali Najwyższemu, że ich próśb o szczęśliwy powrót drogich im osób za przyczyną Najświętszej Panny Maryi wysłuchać raczył. Uroczystość odbyła się też z całą okazałością, bo przy wystawieniu Najświętszego Sakramentu, a mszę św. odprawił ksiądz dziekan w asyście swoich kapelanów z Tedeum i błogosławieństwem przy dźwiękach naszej kapeli. Na długo pozostanie dzień ten w pamięci uczestników - pisały w grudniu 1918 roku Nowiny Raciborskie.

Prasa odnotowała bolesny zawód polskiej ludności. Bowiem liturgię odprawiono w języku niemieckim.

- Wprawdzie ks. dziekan zapowiedział z ambony w ubiegłą niedzielę, iż na nabożeństwie dziękczynnym będzie polskie i niemieckie kazanie, mimo to ks., kap. K. przemówił tylko po niemiecku. Dla kogo? Przecież Niemców na nabożeństwie obecnych można było na palcach policzyć, reszta to lud polski, a i wśród witanych wojaków bodajby ktoś więcej nad garstką Niemców się doliczył. To też żal i rozgoryczenie rozpierały piersi naszych ojców i matek na widok, iż ich syna powracającego z pola walki, witano w kościele obcymi słowy. Jest to pożałowania godne zwłaszcza w obecnych czasach, kiedy nawet na publicznych zebraniach wolno każdemu mówić, jak mu dziób urósł a tu w kościele, gdzie powinna panować prawdziwa wolność słowa Bożego do ludu polskiego i żołnierzy Polaków kapelan przemawia w obcym języku. Jakże nie ubolewać, kiedy w naszym kościele w każdą niedzielę jest polskie kazanie, a w dniu tak uroczystym powracających z wojny braci i synów wita się po niemiecku, zamiast w ojczystym języku! Minęły, dzięki Bogu te czasy, w których język polski w urzędach był kopciuszkiem, to też tem większe prawo mamy, aby nam w kościele głoszono słowo Boże w języku ojczystym, bo tak nakazuje sam Bóg. Smutne i pożałowania godne, że coś podobnego mogło się wydarzyć w polskiej parafii, jaka jest ostrogska. Nie chcę winić nikogo, ale odpowiedź damy tym, co nas chcą dalej germanizować w kościele, w najbliższych dniach przy nadchodzących wyborach, a mianowicie, że jesteśmy Polakami i Polakami pozostaniemy - przypomina Kazimierz Mroczek tekst z Nowin Raciborskich.

Szacuje się, że w szeregach armii niemieckiej w czasie I wojny światowej znalazło się ok. 200 tys. Górnoślązaków, z czego ok. 30 tys. zginęło, a 70 tys. zostało rannych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wodzislawslaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto