- Lista początkowo miała wejść w lipcu, potem w sierpniu, a w końcu na wariackich papierach wchodzi w grudniu. Znów widać pośpiech ministerialnych urzędników - komentuje dr Stanisław Piechula, prezes Śląskiej Izby Aptekarskiej, który w sprawie bałaganu refundacyjnego napisał oficjalną skargę do premiera Donalda Tuska. - W państwie polskim nie istnieje planowana i rozsądna polityka leko- wa, zaś działania odpowiedzialnego wiceministra zdrowia Marka Twardowskiego zakrawają na próby uczenia się farmacji na żywym organizmie, na pacjentach - dodaje dr Piechula.
Obecna lista refundacyjna na dodatek została wprowadzona z pominięciem istotnych wymogów ustawowych. Przede wszystkim, zgodnie z prawem, listy refundacyjne powinny być aktualizowane nie rzadziej niż co 90 dni. Tymczasem to zaledwie druga nowelizacja w tym roku. Poza tym listę wprowadzono zanim stosowne zmiany zostały wydane w wersji drukowanej w dziennikach urzędowych, co tak naprawdę powinno być dla farmaceutów podstawą do wprowadzania zmian.
Zlekceważono też przepisy ustawy o ogłaszaniu aktów normatywnych. Mówi ona wyraźnie, że rozporządzenia refundacyjne mają wejść w życie po 14 dniach od ich ogłoszenia. Krótszy i dłuższy termin są zarezerwowane dla szczególnie istotnych aktów ważnych z punktu widzenia interesów państwa. Ministerstwo Zdrowia ustami wiceministra Twardowskiego zaistniałe opóźnienie tłumaczyło trudnymi, przeciągającymi się negocjacjami z firmami farmaceutycznymi.
- Wejście listy było uzależnione od spełnienia wszystkich wymogów formalnych. To przecież niezwykle istotny akt prawny. Musiał być m.in. sprawdzony przez Centrum Legislacyjne Rządu - dodaje Piotr Olechno, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia.
- Ministerstwo nie może tłumaczyć się brakiem czasu, bo akurat tego było pod dostatkiem. Niestety, zabraknie go aptekom, bo żeby wprowadzić te zmiany w sposób odpowiedzialny i dokładny, muszą dysponować rozsądnym zapasem czasu - dodaje dr Stanisław Piechula.
O nowej liście na razie wiadomo tylko tyle, że pacjenci dopłacą mniej do ok. 400 specyfików, w prawie 150 przypadkach doszło do obniżki cen leków, a tylko cztery zdrożały. Sto leków w ogóle skreślono, a za to wprowadzono ponad 200 nowych.
- Dziś jeszcze nie wiemy czy na zmianach zyskają pacjenci, bo stanieć mogły leki rzadko używane - ocenia dr Piechula.
Zyskał - to już pewne - Narodowy Fundusz Zdrowia, który do refundacji dopłaci od 40 mln do 80 mln złotych mniej. Biorąc jednak pod uwagę, że Fundusz co roku do naszych leków dopłaca ponad 6 mld złotych, jest to kropla w morzu potrzeb.
Jeszcze kilka dni temu minister zdrowia Ewa Kopacz obiecywała, że na refundacji uda się jej zaoszczędzić 500 mln złotych, zaś sumą tą wesprze się szpitale, które w 2010 roku czeka mocne zaciskanie pasa. Procesowi tworzenia każdej listy leków refundowanych towarzyszą ogromne emocje, bo wartość rynku aptecznego leków na receptę w Polsce wynosi ponad 14 mld zł i stale rośnie. Jak informuje firma PMR Publications, średnio notuje się kilkuprocentowe wzrosty rocznie. Zdaniem ekspertów, polski system refundacji leków jest jednym z najbardziej skomplikowanych. Pacjent może kupić leki na ryczałt, z limitem, z 50 oraz 30 proc. zniżki.
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?