18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nasza Ruda jest piękna o świcie!

Aleksander Król
By przeżyć niesamowitą przygodę w dziczy, wcale nie trzeba jechać daleko. Wystarczy wstać wcześnie rano, kupić tani ponton i ruszyć rzeką Rudą. Sprawdziliśmy, naprawdę warto.

Nasza niepozorna rzeka Ruda płynie przez malownicze tereny, które z poziomu wody przypominają nieco tundrę, by po chwili zmienić się w gęstą i trudną do przebycia dżunglę. Oczywiście trzeba mieć trochę wyobraźni, ale sprawdziliśmy - by przeżyć niesamowitą przygodę w dziczy, wcale nie trzeba jechać daleko, chociażby w Bieszczady. Wystarczy wstać wcześnie rano, kupić w markecie tani ponton albo wypożyczyć gdzieś kajak i ruszyć nad wodę!

Godzina 5.20. Budzik krzyczy niemiłosiernie. Zważywszy, że to niedziela, jeszcze trochę i może się to dla niego źle skończyć. Ale w kącie czeka już czerwony plecak, który nie daje zapomnieć o zaplanowanej na godz. 6 zbiórce. To nie jest wielka eskapada. W Stodołach, zaraz za tamą Zalewu Rybnickiego spotykamy się tylko w trójkę. Z żoną kolegi pożegnamy się, jak tylko napompujemy ponton. Rudę postanowiliśmy zdobyć w dwójkę!

Nie mamy problemów z zejściem do rzeki, do której w tym miejscu prowadzą schodki. Płyniemy! I po chwili utykamy na mieliźnie - to znaczy, że łatwo nie będzie. Ale po kilku machnięciach wiosłem rzeka zabiera nas w stronę Rud Raciborskich. O tej porze widoczność jest jeszcze słaba. Wszystko otula gęsta mgła, która chowa też przyczajonych za zakrętem wędkarzy. To ich teren, dlatego nie witają nas ciepło. Z pokorą przyjmujemy kierowane w naszą stronę obelgi i potem już z lekką obawą patrzymy na kolejno spotykanych ludzi z długimi kijami. Ale pierwsze wrażenie jest mylące, bo następni wędkarze z chęcią podają nam lokalizację, a nawet chcą częstować węgorzami. W naszej - wydawałoby się brudnej Rudzie żyją węgorze!

Zresztą woda nie jest aż taka zła. O ile jeszcze w Rybniku np. przy ul. Nabrzeżnej trochę śmierdzi, w stodolskich lasach rzeka elegancko się filtruje, by znowu trochę zmętnieć w samych Rudach. Dowód? W kilku miejscach weszliśmy do wody i nie mamy żadnej wysypki. Nie widać też zbyt dużo śmieci, choć czasem na leżącej w wodzie gałęzi zaczepi się jakaś pamiętająca zakrapianą imprezę nad wodą butelka.

Właśnie gałęzie, a nawet powalone do rzeki olbrzymie drzewa stanowią największą przeszkodę - choć jednocześnie pokonywanie ich sprawia największą frajdę. Już kawałek za tamą Zalewu stary dąb zmusza nas do opuszczenia pontonu. Brzeg jest stromy i wysoki więc wychodzimy na drzewo i przenosimy "łajbę" nad przeszkodą. Z kajakiem pewnie byłoby trudniej. Potem jeszcze kilka razy musimy skakać po wielkich pniach, a czasem udaje nam się przejść pod nimi, gdy mocno przytulamy się do dna pontonu. Trzeba uważać, bo ten co i rusz harata o ostre kamienie i znajdujące się w wodzie pieńki. Zresztą niebezpieczeństw czyha po drodze więcej.

Na polach, już przed Rudami pasą się krowy. Tak jak w górach, w ryzach trzyma je tu ogrodzenie zrobione z drutu pod napięciem (tak podejrzewamy, choć nie robiliśmy testu). W jednym miejscu gospodarze umożliwili zwierzętom zejście do wodopoju i drucik założyli na palikach znajdujących się już w wodzie. Na szczęście jakoś udaje nam się wyhamować. Szczęśliwie przepływamy też pod mostem kolejki wąskotorowej z Rud, przy którym ze słupów spadł gruby kabel i wisi nad wodą - mamy nadzieję, że telekomunikacji a nie energetyczny.

Po kilku godzinach walki z przeszkodami, zauważamy pierwsze zabudowania wsi Rudy. Widok domów, cieszy jak diabli. Most przy ulicy Rogera, o remont którego mieszkańcy walczą od dawna, z perspektywy pontonu rzeczywiście nie prezentuje się okazale.
Ładna jest za to zielona, nowa kładka, znajdująca się tuż obok, z której pozdrawiają nas mieszkańcy. A w parku Cysterskim machających nam życzliwie spacerowiczów jest naprawdę wielu.

Płynęliśmy pięć godzin i to nam wystarczy, choć wcześniej planowaliśmy dopłynąć na dożynki do Turza. Zakładając, że przeszkód w rzece płynącej w stronę Kuźni Raciborskiej będzie też sporo, wysiadamy tutaj. Na wielkiej polanie pod wiekowym pałacem jemy śniadanie. Smakuje wyjątkowo.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto