Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mój Racibórz - wspomnienia Bronisławy Huppert z UTW. Pikniki pod wieżą ciśnień

Aleksander Król
Bronisława Huppert ze swoją młodzieżą
Bronisława Huppert ze swoją młodzieżą arc Huppert
O kładce nad Odrą, zabawach w Wilanowie na Płoni oraz wielkich piknikach, które kiedyś organizowano pod wieżą ciśnień opowiada Bronisława Huppert, była nauczycielka i studentka Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Raciborzu.

Dzieciństwo spędziła Pani w Krośnie. Słyszała Pani wówczas o Raciborzu?
Owszem, to mógł być koniec lat 40. Pamiętam, jak przychodziły do nas proszki w papierowym opakowaniu, na którym pisało: "Wykonanie planu trzyletniego jest obowiązkiem każdego polaka" - pisane przez małe "P". Jako dziecko zastanawiałam się, co to za miasto, gdzie piszą "Polaka" małą literą. W Raciborzu istniała wówczas fabryka proszku i mydła. Potem trafiłam tu z nakazu pracy, miałam uczyć w szkole.

Jakie wrażenie zrobił Racibórz, zaraz po przyjeździe?
Pamiętam, jak tu przyjechałam 15 sierpnia 1952 roku. Rodzice mnie spakowali i z tymi tobołami jechałam przepełnionym pociągiem 11 godzin. Na stacji w Raciborzu byliśmy o 3 rano. Wówczas dworzec wyglądał całkiem inaczej - schody nie były wewnątrz, tylko na zewnątrz budynku i prowadziły w stronę poczty. Pamiętam zadymioną poczekalnię, bar - siedziało wiele osób. Bałam się wyjść sama na wielki Racibórz. Pamiętam, jak moim oczom ukazał się straszny obraz. Wszystko było zburzone - stała tylko poczta. Cała ulica Mickiewicza w stronę kościoła - po jednej i po drugiej stronie - była w gruzach. Kościół WNMP nie miał wieży, a na rynku stał wypalony budynek z niemieckim orłem.
Pamiętam też taksówkarza, który na mnie czekał - tak go nazywam, ale to był człowiek z wózkiem drabiniastym. Poprosiłam, żeby zawiózł mnie do Szkoły nr 2, ale on nie wiedział gdzie ona jest i jechał ze mną przez ten zburzony Racibórz do "czwórki". Tu nikogo nie było i zajechaliśmy do "ósemki".

Ale w końcu trafiła pani do "dwójki" i tam uczyła?
Tak, zawieźli mnie pod kładkę na Odrze, która łączyła ulicę Piaskową z Zakładem Elektrod Węglowych. Mostu nie było, został zburzony. Bałam się po tej kładce chodzić, bo strasznie huśtało. Była wąska, dlatego sprytni chłopcy, jak chcieli wyminąć, to szli obok taką grubą rurą ciepłowniczą, przerzuconą nad rzeką. A niedaleko urzędowali cyganie. Pamiętam całe tabory, które przyjeżdżały w okolice zakładów kolejowych.
Niedaleko szkoły na Płoni dostaliśmy mieszkanie, na ulicy Szkolnej. Mieszkałam razem z trzema panienkami. Rano wstawałyśmy i ścierały kurze, a po powrocie ze szkoły można było pisać na parapetach. Pył węglowy z zakładu dostawał się do mieszkań. To był koszmar.

Ale ma Pani też piękne wspomnienia z młodości…
Wiele, np. razem z koleżankami zapisałam się do chóru "Słowiczek". To był dzielnicowy chór Płoni. Potem wstąpiłam do chóru nauczycielskiego. Z tym chórem ciekawe przygody przeżyłam. Wyjeżdżaliśmy na różne uroczystości, np. do Warszawy. W nagrodę bywaliśmy w Gdyni. Należałam też do grupy tanecznej, która była w domu harcerza. Zajmowałam się też zuchami. Kiedyś to było całkiem inne harcerstwo.

Całe życie uczyła pani na Płoni?[/]
W 1960 roku, jak wyszłam za mąż, dostaliśmy mieszkanie na Wileńskiej. Szkoda mi było opuścić Płonię, bo dobrze się tam pracowało. Była świetna atmosfera. Wspaniałe zabawy w "Wilanowie", gdzie była sala widowiskowa, kinowa, barek. Dostałam się do "jedenastki" i nie mogłam się przyzwyczaić. Nawet chciałam wracać, ale się nie zgodzili. Potem prowadziłam praktyki z muzyki w Studium Nauczycielskim. A jak zbudowali SP15, tam pracowałam. Zostałam wicedyrektorem.
Gdzie poznała Pani męża?
Henryka poznałam na dancingu w Oborze. Była popularna. Pamiętam też, jak młodzi chodzili na łąki pod wieżą ciśnień, która dziś należy do Mieszka. Część wieży była wyburzona, ale byliśmy młodzi i wychodziliśmy na samą górę. W latach 57-58 na łąkach stało podium, radiowcy przyjeżdżali. Były jakieś konkursy. W "Zgaduj zgaduli" znajomy wygrał telewizor. Wszyscy siadali na trawie, było wspaniale!
ROZMAWIAŁ: A. KRÓL

od 16 lat
Wideo

Widowiskowy egzamin dla policyjnych wierzchowców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na raciborz.naszemiasto.pl Nasze Miasto