Kabaret Młodych Panów w Nędzy bawił tłumy [ZDJĘCIA]

Kabaret Młodych Panów w Nędzy bawił tłumy

Mocny punkt pierwszego dnia majówkowej zabawy w Nędzy przyciągnął publiczność w różnym wieku i z wielu miejsc całego Śląska. - Przyjechaliśmy co prawda głównie na KMP, ale po drodze chętnie posłuchamy jeszcze orkiestry dętej z Nędzy - mówił Grzegorz z Rud, który, jak mówi, na majówce w Nędzy jest prawie co roku.

A Kinga z Rybnika w Nędzy jest pierwszy raz. - Przyznaję, to mój debiut - śmieje się. - Ale jest fajnie. Dobrze, że takimi imprezami promuje się małe miejscowości - dodaje.

Karolina przyszła na festyn z koleżanką. - Jesteśmy tu dla Bobo, ale też dla kabaretu, wiadomo. W niedzielę będziemy na Bednarku - mówi. - Fajnie, że przyjezdni mogą zobaczyć, że w małej miejscowości też coś fajnego się dzieje - podkreśla.

Podczas festynu nie mogło zabraknąć koncertu Gminnej Orkiestry Dętej z Nędzy. - Myślę, że jak na to, że gramy ze sobą rok, to jest całkiem nieźle. Cały czas się zgrywamy i pracujemy nad nowym repertuarem - dyrygent Krzysztof Fulneczek podkreślał, że orkiestry dęte przeżywają swój renesans.

Na majówkę w Nędzy ściągają tłumy z całego regionu. - To dla mnie informacja, że to potrzebna i oczekiwana impreza i to nie tylko dla naszych mieszkańców. W ciągu tylu lat organizacji, majówka mocno się już zapisała w świadomości ludzi i cieszy to, że chcą ją spędzić właśnie u nas. Po prostu przyjeżdżają jak do siebie - mówiła wójt gminy Anna Iskała.

Kabaret Młodych Panów, który ściągnął rzesze fanów z całego regionu, występował w Nędzy nie po raz pierwszy. - Nie ma dla nas znaczenia, czy występujemy w dużym mieście, czy małej miejscowości. Najważniejsi są ludzie, to dla nich występujemy. W Nędzy występuje się bardzo dobrze, pamiętam, że plac był pełen - podkreślał Łukasz Kaczmarczyk z KMP.

Jak u Młodych Panów wygląda proces twórczy? - To burza mózgów, ktoś przynosi pomysł na skecz, a potem wszyscy go obramiamy. A testujemy na publiczności - opowiadał Kaczmarczyk. - Poza sceną, na co dzień nie jesteśmy jajcarzami. Nie zabieramy roboty do domu - przyznał.