Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Studzienna. Krzyż ściągnięty ze ściany zmartwychwstał

Aleksander Król
Studzienna. Krzyże zmartwychwstały
Studzienna. Krzyże zmartwychwstały Aleksander Król
W czasach PRL nieraz próbowano usunąć krzyż z raciborskiej Studziennej, ale mieszkańcy potrafili o niego zawalczyć. Krzyż zabrany Studziennej zawsze "zmartwychwstawał".

Krzyż był wielkim znakiem sprzeciwu w czasach komunistycznych. W raciborskiej Studziennej nie raz próbowano go usunąć, ale mieszkańcy na to nie pozwolili. Zabrany ze szkolnych klas albo skuty z budynku krzyż tu powracał. Studzienna zawsze o Niego walczyła. - Bo dla mieszkańców tej dzielnicy krzyż ma szczególne znaczenie. To tutaj jest parafia Św. Krzyża, to nas specjalnie predestynuje do kultu krzyża - mówi ks. Jan Antoni Szywalski, emerytowany, były proboszcz kościoła w Studziennej.

Pamięta, jak krzyże usunięto ze szpitali i szkół. W Studziennej długo wisiały. Ale i tu zdjęto je ze ścian. A zrobiono to wyjątkowo sprytnie. - To było jeszcze za poprzedniego proboszcza księdza Franciszka Melcera. Był u nas remont szkoły. Do dziś się zastanawiam, czy bardziej chodziło o odnowienie ścian, czy usunięcie krzyży - mówi ks. Jan Antoni Szywalski. Po malowaniu po krzyżach nie było śladu. - Napomknięto nawet, że wrócą, ale nie wracały - mówi Szywalski.

Studzienna w procesji niosła szkolne krzyże

Ludziom nie dało to jednak spokoju. - Ktoś je znalazł - leżały na strychu szkoły. Rodzice się zmówili, to nie była nawet inicjatywa proboszcza. Może mobilizował ich pan Czepelka. Pewnego dnia w południe, w szkole zebrała się duża grupa rodziców i dzieci. Wyciągnięto krzyże z tego strychu i w wielkiej procesji mieszkańcy poszli z nimi do kościoła. Tam odśpiewano "My chcemy Boga", "Święta Panna", i krzyże położono w kościele - wspomina ks. Szywalski. - Chyba nawet nie było wtedy księdza, ale potem proboszcz miał kazanie i powiedział - "teraz te krzyże będą wisiały pod chórem, ale zaręczam, kiedyś zmartwychwstaną".

Krzyże jak wyrzut sumienia

Wielkie drewniane krzyże i mniejsze krucyfiksy wisiały pod chórem kościoła w Studziennej. Rzucały się w oczy. Były jak wyrzut sumienia.
- Każdy, kto po raz pierwszy wchodził do kościoła, pytał o te krzyże - wspomina Szywalski. W końcu w Studziennej nadeszła "Wielkanoc" - zmartwychwstanie.

- W grudniu 1972 roku zostałem proboszczem i już w kolejnym roku bez zgody władz zbudowaliśmy salkę do nauki religii przy kościele. UB się tym interesował, chcieli burzyć. Ale od września 1973 roku rozpoczęliśmy naukę religii. To tam powiesiłem pierwszy, "szkolny krzyż". To tu pierwszy krzyż "zmartwychwstał - mówi ks. Jan Szywalski, pokazując zasłonięty w poście krzyż, który w salce wisi do dziś. Później parafianie znów zakasali rękawy i bez pozwolenia władz ruszyli na kolejną budowę. - Udało nam się przebudować stojącą na dziedzińcu plebanii stodołę na salę, służącą mieszkańcom do różnych spotkań. Tam powiesiłem drugi krzyż - wspomina ksiądz.
Na "zmartwychwstanie" czekały kolejne.

- Przed stanem wojennym "Solidarność" wypracowała pewne ustępstwa na rzecz kościoła. Pozwolono w zakładach zamkniętych albo np. dla głuchych, czyli wszędzie tam, gdzie jest utrudniony dostęp do kościoła, nauczać religii. W 1981 roku pozwolono nam o dziwo wejść do internatu "głuchych". Dano nam tam jedną salkę z przeznaczeniem na pomieszczenie sakralne. Kolejny ze szkolnych krzyży wisi tam do dziś - mówi Szywalski.
Potem przyszedł 1989 i 90 i religia wróciła do szkoły.
- Krzyży wiszących pod chórem, które kiedyś usunięto ze szkoły, już brakowało i trzeba było dorobić - wspomina Szywalski.

Skuto ceglany krzyż z elewacji szkoły

Ale w Studziennej "zmartwychwstały" nie tylko krzyże z sal lekcyjnych. Powrócił też krzyż usunięty siłą - młotkiem i dłutem. - O krzyż, który znajdował się na elewacji zewnętrznej szkoły, w szczycie na samym froncie budynku, była wielka walka. Zrobiony był z cegieł i podczas tynkowania szkoły go usunięto. Bodajże w nocy go kuto. Specjalnie sprowadzono robotników. Ale ludzie to widzieli i przylecieli do mnie. Wielka afera była. Ale ja byłem ugodowy. Powiedziałem, że krzyż to znak pokoju, a nie walki. Pan Jezus przebaczył i swoim prześladowcom. Powiedziałem, by dali spokój - wspomina.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na raciborz.naszemiasto.pl Nasze Miasto