Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Centralna Liga Juniorów. Adrian Dąbrowski, chłopak z Mazowsza, który w wieku 15 lat wybrał Ruch, kapitan drużyny i... student

Joanna Sobczykiewicz
Adrian Dąbrowski jako kapitan wyprowadzał drużynę Ruchu Chorzów na mecz z Legią Warszawa
Adrian Dąbrowski jako kapitan wyprowadzał drużynę Ruchu Chorzów na mecz z Legią Warszawa Marlena Penc
Adrian Dąbrowski urodził się 4 stycznia 2000 roku. Jest najmłodszym z czwórki rodzeństwa. Jego trzej, starsi bracia po dziś dzień związani są z piłką nożną. – Najstarszy jest prezesem A-klasowego klubu w Wyśmierzycach, ale też tam gra, podobnie jak drugi z braci. Trzeci natomiast wybrał jeden z czwartoligowych klubów na Mazowszu – mówi z uśmiechem Adrian. Nic dziwnego, że los chciał, by najmłodszy z braci Dąbrowskich także związał swoje życie z futbolem. Obecnie jest piłkarzem Ruchu Chorzów, jednym z kapitanów drużyny, występującej w Centralnej Lidze Juniorów. 18-latek przeszedł jednak długą drogę, czasami pełną wyrzeczeń, by znaleźć się w tym miejscu, w którym jest obecnie.

– W Wyśmierzycach, skąd pochodzę, nie było żadnej drużyny piłkarskiej. Tak się złożyło, że mój brat, który grał w czwartoligowej Pilicy Białobrzegi, zakładał mój rocznik w tym klubie. Okazało się, że brakowało im zawodników. Brat powiedział, że właśnie w tym roczniku ma mnie, dużo gram i chętnie przyjadę zobaczyć, jak to wygląda. Po pierwszym treningu już tam zostałem i spędziłem w Pilicy dwa lata – wspomina Dąbrowski. – W wieku 12 lat zostałem zaproszony na obóz do Broni Radom. To trochę większy klub niż Pilica Białobrzegi. Zgodziłem się. Przez kolejne dwa lata po wspomnianym obozie dojeżdżałem do Radomia na treningi. To 40 kilometrów od miejsca mojego zamieszkania. Tata lub bracia mnie dowozili dwa, lub trzy razy w tygodniu, a do tego dochodziły mecze. Z czasem zaczął się robić z tym problem. Po dwóch latach razem z rodzicami postanowiliśmy, że przeniosę się do bursy. Komunikacja nie jeździła, a z dojazdami schodziło około 40 minut w jedną stronę. Dzięki temu miałem wszędzie bliżej i mogłem skupić się na codziennym treningu.

Młody zawodnik w wieku 13 lat opuścił swój rodzinny dom i zamieszkał w bursie. – Przeprowadzka nastąpiła, gdy byłem w 1. klasie gimnazjum. Przy okazji musiałem zmienić szkołę. W Radomiu grałem przez całe gimnazjum i bardzo dobrze nam szło. Zdobywaliśmy wicemistrzostwa w Ekstralidze Mazowieckiej, przegrywaliśmy tylko z Legią Warszawa. Trafiłem na bardzo dobrego trenera i rocznik. Po skończeniu gimnazjum zaczęliśmy myśleć o znalezieniu trochę większego klubu. Było kilka możliwości. Mogłem iść albo do Legii, do naprawdę wielkiego klubu, albo wybrać sobie coś mniejszego, ale też znanego i utytułowanego. Wiadomo, że Ruch Chorzów to wielka marka. Nie zastanawiałem się długo, czy przyjechać tu na testy – mówi Dąbrowski. I tak chłopak z Mazowsza postanowił spróbować swoich sił na Śląsku. – Ruch to nie jest anonimowy klub. To 14-krotny Mistrz Polski. Wtedy jeszcze pierwsza drużyna Ruchu grała w Ekstraklasie, a rezerwy w 3 lidze. Wtedy to była bardzo dobra opcja, chociaż… moim zdaniem Ruch wciąż pozostaje dobrą opcją dla młodych zawodników – dodaje Adrian. Początki w Chorzowie nie były łatwe. Dąbrowski przyjechał na testy w czerwcu, gdy jego Broń Radom wciąż rozgrywała ligowe mecze. – Miałem spędzić na testach trzy dni. Przyjechaliśmy razem z bratem. Byłem testowany w roczniku 98, prowadzonym przez trenera Michalika, czyli dwa lata starszym i przez ten czas tylko trenowaliśmy. Nie graliśmy żadnego sparingu, jednak już wtedy wiedziałem, że w lipcu przyjadę tu po raz drugi i będę chciał grać w Ruchu – wspomina pomocnik Niebieskich. – Gdy pojawiłem się w lipcu, to trenowałem z rocznikiem 99. Trafiłem na bardzo dobrą drużynę. Kilku chłopaków stąd przebiło się nawet do pierwszego zespołu.

Dąbrowskiego czekała kolejna przeprowadzka, tym razem w wieku 15 lat. – Początkowo miałem mieszkać w bursie, ale też nie było wiadomo, jak to będzie. Przyjechało sporo zawodników z różnych części Polski i okazało się, że pół drużyny to przyjezdni, a pół to chłopaki z Chorzowa. W końcu pomysł z bursą nie wypalił. Część zawodników mieszkało w kamienicy, wynajmowanej przez Ruch, a ja z Arturem Balickim i Mateuszem Mielczarkiem wynajmowaliśmy mieszkanie bardzo blisko rynku. Klub nam na to pozwolił. Mieszkaliśmy tam sami, bez rodziców. Początek był bardzo ciężki. Samemu trzeba było wszystkim się zająć, ale każdy sobie pomagał.

Tak rozpoczęła się przyjaźń Dąbrowskiego z Balickim, któremu udało się przebić do pierwszego zespołu. – Do dziś mieszkam z Arturem. Co prawda, przeprowadziliśmy się do innego mieszkania, ale można powiedzieć, że po tylu latach jesteśmy jak bracia – mówi z uśmiechem 18-latek, a po chwili dodaje. – Tak naprawdę, to nie mieliśmy wyboru. Przyjechaliśmy tutaj i trener powiedział: „Od dziś będziecie razem mieszkać.” Przez pierwszy miesiąc zamieszkiwaliśmy jedną z kamienic w Świętochłowicach. Tam były naprawdę ciężkie warunki. Gdy przeprowadziliśmy się do drugiego mieszkania, było lżej. Przede wszystkim wszędzie było bliżej.

W trakcie pierwszego roku samodzielnego mieszkania, chłopców często odwiedzał trener Michalik, rodzice, czy też bracia Dąbrowscy. Mogłoby się wydawać, że 16-latkowie, którzy otrzymali tyle swobody, skupią swoją uwagę na wszystkim innym, tylko nie na nauce. – Poszedłem do szkoły rok wcześniej – zaczyna Adrian. – Chodziłem do klasy z tym rocznikiem, z którym grałem, czyli z 99. Dzięki temu chłopaki lepiej mnie przyjęli. Jakbym był w innej klasie i miałbym z nimi grać, to mogłoby być różnie. Nauka nigdy nie sprawiała mi problemów. Jestem już po maturze. Poszła bardzo dobrze. Rodzice czasami mówią, że chociaż maturę trzeba zdać. Do końca liceum nauka na pewno jest potrzebna. Moim zdaniem, jeżeli ktoś potem chce wybrać się na studia, to nikomu nie powinno to w niczym przeszkodzić. Może tylko pomóc – mówi pomocnik Niebieskich, który sam w październiku rozpoczął studia. – To była moja decyzja. Myśleliśmy razem z bratem, co robić dalej. Mama też chciała, żebym gdzieś poszedł i nie skupiał się tylko na piłce. Nigdy nie wiadomo co może stać się później. Też zrobiłem to dla siebie. Wybrałem Górnośląską Wyższą Szkołę Handlową na kierunku zarządzanie. Postanowiłem spróbować połączyć studia z grą i może nawet uda się je skończyć. Jasne, nie chodzę na wszystkie zajęcia, bo byłby problem. Są treningi, a poza tym, zdarza się, że gramy mecze w piątki, to trzeba jechać dzień wcześniej. Jak mogę, to oczywiście chodzę na zajęcia i wykłady. Nie ma aż tyle godzin i można to dopasować. Składam też podanie o indywidualny tok studiów – kończy Dąbrowski.

CENTRALNA LIGA JUNIORÓW w SPORTOWY24.PL

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Centralna Liga Juniorów. Adrian Dąbrowski, chłopak z Mazowsza, który w wieku 15 lat wybrał Ruch, kapitan drużyny i... student - Dziennik Zachodni

Wróć na chorzow.naszemiasto.pl Nasze Miasto