Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prezydent, który się opłaca - druga część rankingu prezydentów

Marcin Zasada
Infografika - Marek Michalski.
Prezydenci miast woj. śląskiego od 50 do 100 tys. mieszkańców

Rządzący Jastrzębiem Zdrojem Marian Janecki to prezydent, którego utrzymanie, w przypadku średnich miast naszego województwa opłaca się najbardziej. Grzegorz Osyra z Mysłowic jest z kolei najmocniej przepłacony. Oto wyniki drugiej części naszego rankingu, który stworzyliśmy w myśl idei, że prezydentura to również inwestycja finansowa, a prezydent - lokata kapitału.

W grudniu opublikowaliśmy pierwsze tego typu podsumowanie nowego cyklu, w którym pensje 12 włodarzy największych miast regionu odnieśliśmy do sum pozyskanych z Unii Europejskiej w trakcie obecnej kadencji. Zdecydowane zwycięstwo odniósł Jacek Krywult z Bielska-Białej, przed Adamem Fudalim z Rybnika i Andrzejem Dziubą z Tychów. Kiepskimi inwestycjami okazały się natomiast rządy Zygmunta Frankiewicza z Gliwic, Andrzeja Stani z Rudy Śląskiej oraz Tadeusza Wrony, odwołanego prezydenta Częstochowy.

W miejscowościach o wielkości od 50 do 100 tys. mieszkańców, najlepiej swoje pieniądze i głosy ulokowali wyborcy w Jastrzębiu Zdroju. Każde 100 złotych pensji prezydenta Janeckiego przynosi bowiem co miesiąc każdemu z 91 tys. mieszkańców miasta 64 grosze dotacji unijnej. Oznacza to, że co miesiąc 11 tys. 227 zł (jego średnie zarobki w tej kadencji) gwarantuje w Jastrzębiu ponad 6,5 mln zł finansowego euro-wsparcia. Od początku tej kadencji Janecki i jego ludzie pozyskali z Brukseli dofinansowania inwestycji o wartości blisko 244 mln zł.

Sztandarowym przedsięwzięciem realizowanym z wykorzystywaniem pieniędzy unijnych jest budowa Drogi Głównej Południowej. Jastrzębie zdobyło na ten cel 147 mln zł z UE (cały koszt wynosi 267 mln zł). To pierwsza tak duża i kosztowna inwestycja w mieście, ale to nie koniec. Na budowę hali widowiskowo-sportowej (koszt - 32,5 mln zł) Bruksela da prawie 11,5 mln zł.

Unia hojnie wspiera też inicjatywy w Tarnowskich Górach. W naszym rankingu, tuż za Janeckim znalazł się burmistrz Arkadiusz Czech, który swojemu miastu zapewnił w ciągu ostatnich trzech lat ponad 142 mln zł dotacji z Brukseli. Za te pieniądze nad Stołą powstanie nowa kanalizacja, oczyszczalnia ścieków, zrekultywowane zostanie wysypisko odpadów komunalnych, a wyremontowany - zabytkowy pałac w Rybnej. Każde 100 zł pensji pobieranej co miesiąc przez Czecha przynosi statystycznemu tarnogórzaninowi bonus w postaci ponad 60 groszy z eurofunduszy.

Szeroką strugą unijne dotacje płyną do Jaworzna i Żor. Paweł Silbert zdobył dla miasta w tej kadencji ponad 195 mln zł z Brukseli. Za każdą zarobioną "stówę" odwdzięcza się każdemu mieszkańcowi 46-groszową premią. To trzeci wynik naszego podsumowania. Tylko o cztery grosze gorszy jest prezydent Żor Waldemar Socha. W ostatnich trzech latach budżet jego miasta został doładowany kwotą blisko 100 mln zł z UE.

- Cztery zwycięskie miasta aktywnie działały jeszcze na rynku środków przedakcesyjnych. To beneficjenci, z którymi dobrze współpracujemy od lat - podkreśla Jerzy Solecki z Wydziału Rozwoju Regionalnego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego. - Nic dziwnego, że dziś wykorzystują zdobyte dawno doświadczenie w pozyskiwaniu kolejnych pieniędzy na finansowanie inwestycji.

Najgorzej w tej konkurencji radzi sobie Grzegorz Osyra, ponaddziesięciokrotnie mniej skuteczny od najlepszego w rankingu Mariana Janec-kiego. Prezydent Mysłowic to najsłabsza lokata kapitału - w jego przypadku "stopa zwrotu" za każde zarobione 100 zł wynosi zaledwie 6 groszy. Choć średnie zarobki Osyry w skali całej kadencji są jednymi z najwyższych w średnich miastach województwa (12 tys. 21 zł, więcej zarabia średnio tylko Paweł Silbert w Jaworznie - 12 tys. 83 zł, ale suma dotacji, jakie pozyskało Jaworzno jest przeszło dziewięć razy wyższa od Mysłowic), co miesiąc przynoszą one tylko niewiele ponad 550 tys. zł.

Powodów do dumy nie ma też Jacek Guzy z Siemianowic Śląskich, przynoszący jedynie 7,5 gr. zysku. Przedstawiciele Urzędu Miejskiego sami przyznają, że dopiero od roku, po zmianach w referacie zajmującym się przygotowaniem projektów, pozyskiwanie unijnych dotacji działa w Siemianowicach poprawnie. Zaniedbania z poprzednich lat miasto będzie jednak jeszcze długo odrabiać.

Sporo do nadrobienia mają też prezydent Raciborza Mirosław Lenk (7 groszy zysku) oraz Eugeniusz Moś ze Świętochłowic, który może pochwalić się zaledwie 9-groszowym bonusem za każde zarobione sto złotych w przeliczeniu na mieszkańca. Solidnymi średniakami w naszym podsumowaniu są natomiast Stanisław Korfanty z Piekar Śląskich (32 gr) i Radosław Baran z Będzina (29 gr).

Pod koniec roku, w drugiej edycji naszego rankingu, ocenimy, jak prezydenci dużych i średnich miast województwa radzili sobie ze zdobywaniem eurodotacji nie tylko w roku 2010, ale i w trakcie całej, kończącej się jesienią kadencji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto