Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dolędzin: Historia Paulinki Sroki wciąż wzrusza. Więźniowie z Raciborza zbierają pieniądze

A. Król
Dziewczynka potrafi ruszać już ręką. Leczenie potrwa długo
Dziewczynka potrafi ruszać już ręką. Leczenie potrwa długo arc
Pamiętacie Paulinkę Srokę, dziewczynkę z Dolędzina (pow. raciborski), która wbiegła do płonącej kuchni, by ratować swoją babcię? Historia poparzonej siedmiolatki wciąż rozmiękcza nawet najbardziej zatwardziałe serca.

- Niedawno podszedł do mnie człowiek, który zobaczył to dziecko na puszczonym przeze mnie filmie i powiedział, że od wielu lat nie płakał. Mógł mieć ze czterdzieści lat. Przytuliłem go. Potem okazało się, że od 17 lat siedzi w więzieniu za morderstwo - wspomina ks. Joachim Kroll, z parafii w Modzurowie, który od początku pomaga rodzinie poparzonej Paulinki, w której domu w październiku 2010 roku wybuchła butla z gazem. Ksiądz dodaje, że w każdym z nas jest jakieś dobro.

Więźniowie z Raciborza przejęli się losem dziecka i postanowili zebrać pieniądze potrzebne na jej kolejne operacje. W sobotę w raciborskim więzieniu odbył się koncert podsumowujący akcję "Wspólnie przywróćmy uśmiech na twarzy Paulinki". - Podczas zbiórki pieniędzy udało się zgromadzić ponad 1,5 tysiąca złotych dla tego dziecka. Jednak nie wszyscy osadzeni pracują i mają dochody, dlatego zbierają też plastikowe nakrętki po napojach. Mamy 200 kilogramów, które przekażemy firmie zajmującej się recyklingiem - mówi major Marek Kwiecień, rzecznik Zakładu Karnego w Raciborzu. A wszystko po to, by dziewczynka znów mogła się uśmiechać i ruszać rączką. Miała już dwie operacje w Uniwersyteckim Szpitalu Leczenia Dzieci w Krakowie-Prokocimiu. Czekają ją kolejne.

- Cieszymy się, że córka potrafi już ruszać rączką. Leczenie potrwa jednak lata i jest bardzo kosztowne - mówi Marek Sroka, ojciec Paulinki.

Metr kwadratowy specjalnej "sztucznej skóry", tzw. integry, pozyskiwanej ze ścięgien bydlęcych, którą przeszczepia się poparzonym, kosztuje 300 tys. złotych. Co prawda, Paulinka nie potrzebuje jej aż tak dużo, ale całkowity koszt leczenia dziewczynki jest olbrzymi.

Tymczasem rodzina z Dolędzina wciąż może liczyć na pomoc Polaków. Do maleńkiej wsi wysyłane są m.in. paczki z zabawkami. - Dziewczynka ma ich już sporo, dlatego postanowiła podzielić się nimi z innymi dziećmi - mówi ksiądz.

- We wtorek przygotujemy paczki dla dzieci z jednej z parafii na Ukrainie. A w piątek przygotujemy prezenty dla niepełnosprawnych dzieci z ośrodka w Nysie, który prowadzą siostry zakonne - dodaje ks. Joachim Kroll.

Możesz pomóc

Do tragedii doszło 27 października 2010 roku.

W mieszkaniu w Dolędzinie nastąpiła eksplozja butli z gazem. Z płonącej kuchni wyniesiono dzieci. W środku pozostała 61-letnia pani Maria. Paulinka wbiegła z powrotem do środka, by ratować babcię. Niestety kobieta zmarła w szpitalu. Najbardziej ucierpiała Paulinka. Znajdowała się w śpiączce farmakologicznej półtora miesiąca. Można jej pomóc, wpłacając pieniądze na jej konto: Parafia św. Trójcy Modzurów, 19 8475 0006 2002 0013 5135 0003.


*ZOBACZ CZEGO NIE KUPOWAĆ KOBIECIE POD CHOINKĘ. LISTA NAJGORSZYCH PREZENTÓW
*LISTA NAJGORSZYCH PREZENTÓW POD CHOINKĘ DLA MĘŻCZYZNY. ZOBACZ
*GYSZYNKI DO KOŻDEGO ŚLONZOKA - TO KUP HANYSOWI

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto