Staroście Adamowi Hajdukowi dalej śnią się po nocach egzaminy z "żelbetu" z doktorem Zyburą na Politechnice Śląskiej w Gliwicach, a prezydent Mirosław Lenk z uśmiechem wspomina, jak w akademiku "Jaskinia" we Wrocławiu koledzy przechodzili po gzymsach z pokoju do pokoju. - Studia to najpiękniejsze lata w naszym życiu - mówią zgodnie vipy z Raciborza.
Osoby, które dziś piastują najważniejsze funkcje w naszym mieście, też mieszkały kiedyś w akademikach, brakowało im pieniędzy na bułkę, a w weekendy szalały na imprezach studenckich do białego rana. Kilka dekad temu, przeżywali te same radości i problemy co dzisiejsi studenci.
- Do dziś kolega ze studiów, który mieszka teraz w Niemczech wspomina, jak wszedł do mojego pokoju w akademiku, a na stole leżała tylko cebula i szczypiorek. To było moje śniadanie. Przed sesją brakowało pieniędzy na jedzenie. Zresztą niewiele było w sklepach. Żeby kupić konserwę rybną trzeba było biegać po całym mieście - wspomina Mirosław Lenk, który w latach 1977 - 81 studiował ekonomię na Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu.
Na pierwszym roku mieszkał w akademiku "Jaskinia" przy placu Engelsa. To była niezbyt ciekawa dzielnica. - W nocy można było dostać w zęby. Lepiej było wrócić wcześniej do akademika. Ale tu też sporo się działo. Pamiętam te imprezy i spacery po gzymsach - śmieje się Mirosław Lenk. Niewiele brakowało, a zrobiłby karierę sportową. - Nasza drużyna zdobyła srebrny medal podczas Mistrzostw Polski Szkół Akademickich. Grałem w ataku, zdobyłem nawet bramkę głową - wspomina młodość Mirosław Lenk. Na utrzymanie, ciuchy, jedzenie albo piwo zarabiał w Spółdzielni Studenckiej "Robot". - Myłem okna - mówi prezydent Raciborza.
Nie zawsze było lekko. To były ciężkie czasy - kończył studia w stanie wojennym. - Nie byłem aktywistą, pisałem pracę magisterską, ale pamiętam, że podpisywaliśmy listy przeciwko więźniom politycznym. Pamiętam też policję w akademiku - mówi Lenk.
Podczas stanu wojennego w kamasze wzięli studenta Adama Hajduka. - A studenci nie mieli w wojsku łatwo. Byliśmy na cenzurowanym - wspomina starosta raciborski, który najpierw w latach 1975-79 studiował na Wyższej Szkole Pedagogicznej w Opolu na kierunku wychowanie techniczne, a potem w latach 1979-83 na Politechnice Śląskiej w Gliwicach na wydziale budownictwo. - Skończyłem technikum budowlane i za namową kolegów poszedłem na studia do Opola. Ale nie widziałem się w pracy w szkole za nauczyciela, dlatego poszedłem potem na politechnikę - mówi Adam Hajduk. Mimo, że jest "ścisłowcem", nie zawsze było łatwo, szczególnie u doktora Zybury. - Ale jakoś się udało -mówi starosta, który najlepiej wspomina życie w akademiku.- Jakieś wybryki. No były, ale nie wypada dziś o tym mówić - dodaje z uśmiechem.
Gdyby Ludmiła Nowacka, wiceprezydent Raciborza, jeszcze raz miała iść na studia, na pewno znów wybrałaby akademik zamiast stancji. - Wszyscy spaliśmy w akademiku, dzięki czemu byliśmy bardzo zżyci. Wiadomo, było wesoło, ale gdy ktoś musiał dłużej posiedzieć nad książkami, nie było problemu. Zawsze jeden pokój wyznaczaliśmy na naukę. Mówiliśmy, że idziemy do "ryjca" - wspomina Ludmiła Nowacka, która w latach 80-84 studiowała kulturoznawstwo na Uniwersytecie Opolskim, potem pedagogikę w Wyższej Szkole Pedagogicznej, a na koniec historię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Była wzorową studentką, miała wysoką średnią.
- Ale radziłam sobie nieźle też w sporcie. Wzięłam udział w Akademickich Mistrzostwach Polski w Białymstoku. Wywalczyłam tam trzy medale: złoto, srebro i brąz - mówi Nowacka. - Studia to była szkoła życia - dodaje.
Jakie są wczesne objawy boreliozy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?