Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

80 lat temu niemieccy zbrodniarze utworzyli w Pogrzebieniu obóz koncentracyjny dla dzieci. "Zabierano dzieci do samochodu. Płacz i krzyk"

Robert Lewandowski
Robert Lewandowski
Wideo
od 16 lat
80 lat temu w Pogrzebieniu, w powiecie raciborskim niemieccy zbrodniarze wojenni utworzyli obóz koncentracyjny dla dzieci, tzw. Kinderlager. Był to jedyny obóz w systemie obozów Polenlager przeznaczony wyłącznie dla dzieci, w którym umieszczono ponad 200 małoletnich odebranych rodzicom i wysłanym do obozów koncentracyjnych. - Przyjechał samochód ciężarowy z plandeką i nastąpił bardzo tragiczny moment. Zabierano dzieci do tego samochodu ładowano. Był płacz, krzyk, wrzask. Nie wiedziałam co się dzieje, bo wtedy jeszcze nie wiedziałam co to jest wojna - wspomina Józefa Posch-Kotyrba, która w wieku pięciu lat trafiła do obozu w Pogrzebieniu.

Mija 80 lat od utworzenia obozu koncentracyjnego dla dzieci w Pogrzebieniu

W czerwcu 1942 roku, w Pogrzebieniu w powiecie raciborskim hitlerowcy utworzyli obóz przesiedleńczy, wchodzący w skład jednego z kilkudziesięciu niemieckich obozów koncentracyjnych tzw. Polenlager na Górnym Śląsku założonych dla ludności polskiej przez Niemców. Mieszczący się w budynku seminarium duchowego obóz, 11 września 1943 roku został przekształcony w obóz koncentracyjny dla dzieci, tzw. Kinderlager.

Jednym z dzieci, które trafiło do obozu w Pogrzebieniu była Józefa Posch-Kotyrba, urodzona w 1938 roku w Jaworznie. Jej ojciec był pracownikiem kopalni "Kościuszko", matka krawcową. W nocy z 11 na 12 sierpnia 1943 wraz z rodzeństwem i matką została aresztowana przez gestapo i uwięziona za działalność konspiracyjną ojca. Z obozu śledczego w Mysłowicach, jej matkę skierowano do obozu koncentracyjnego Auschwitz, zaś pani Posch-Kotyrba trafiła do Kinderlagru w Pogrzebieniu.

Jednym z dzieci, które trafiło do obozu w Pogrzebieniu była Józefa Posch-Kotyrba
RL

- Przyjechał samochód ciężarowy z plandeką i nastąpił bardzo tragiczny moment. Zabierano dzieci i do tego samochodu ładowano. Był płacz, krzyk, wrzask. Nie wiedziałam co się dzieje, bo wtedy jeszcze nie wiedziałam co to jest wojna. Zdążyłam tylko chwycić moją mamę i objąć nogami. Myślałam, że nie wezmą mnie tam, jednak zabrano mnie do obozu. Wsiedli żandarmi i wywieziono mnie do Pogrzebienia. Byliśmy pierwszą grupą dzieci, które bez rodziców tutaj przyjechały - wspomina Józefa Posch-Kotyrba.

Dzieci były rozbierane do naga. Straszono je skrzyneczką ze zmarłym dzieckiem

Gdy kobieta wraz z innymi dziećmi dotarli do Kinderlager, na parterze dużego budynku zauważyli jednopiętrowe prycze. Po miesiącu przyjechała kolejna grupa dzieci. Dokładnie 201 osób.

- W pewnym momencie zauważyłam, że do sali weszła grupa dzieci i krzyknęłam: Danusia, Stasia jak fajnie, że tu jesteście! Bo nareszcie zauważyłam kogoś znajomego, moje kuzynostwo. Ucieszyłam się, że są, nie mając jeszcze świadomości co mówię - mówi kobieta.

Obóz ogrodzony był drutem kolczastym. Przy bramie stał niemiecki wartownik, który miał amputowaną lewą dłoń. Przyjechała komisja, dzieci były rozbierane do naga i mierzone.

- Za jakiś czas przyjechały dwie ciocie, które przywiozły nam ubrania. Przywiozły nam ubranka, żeby się "doubierać". Brat był tylko w spodenkach, siostra w cienkiej sukieneczce. Widzieliśmy się tylko przez druty kolczaste. Ubranie też było skontrolowane. Żadnych paczek nigdy tu nie mieliśmy. Nie wiedzieliśmy co tu się dzieje. Pamiętam taką scenę, gdy w piwnicy znajdowała się mała skrzyneczka. W niej znajdowało się małe dziecko. Nas nim straszono, że jeśli będziemy nieposłuszni, to nas tam zamkną - wspomina pani Józefa.

Z Pogrzebienia, Józefa Posch-Kotyrba trafiła do kolejnych obozów w Kietrzu i w Potulicach, gdzie przebywała do momentu wyzwolenia, w styczniu 1945 roku. Była wiceprezesem katowickiego oddziału Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych. Dziś jest jego członkiem.

Konferencja w Pogrzebieniu upamiętniająca dramatyczne wydarzenia

W środę 13 września, w miejscu gdzie niegdyś istniał Kinderlager, a dziś mieści się tam klasztor sióstr salezjanek, odbyły się uroczystości upamiętniające dramatyczne wydarzenia sprzed 80. lat. Podczas konferencji podkreślano, że koniecznym jest budowanie świadomości wśród społeczeństwa o istnieniu niemieckich obozów koncentracyjnych dla Polaków.

- Polenlagry to nadal biała plama w świadomości naszego narodu. Na Śląsku znajdowało się około 30 udokumentowanych Polenlagrów i gdy spytam kogokolwiek, to właściwie nikt nic nie wie na ten temat. [...] Chciałbym, aby w miastach, gdzie istniały tego typu obozy, odbywały się obchody upamiętniające te wydarzenia. Bo należy zaznaczyć, że w Polenlagrach przetrzymywani byli tylko Polacy. Tu nie ma żadnych półceni. Odbywała się eksterminacja całych polskich rodzin. Niemieccy barbarzyńcy zgotowali taki los - podkreślał doradca wojewody śląskiego Czesław Sobierajski.

Jak zapowiedział Czesław Sobierajski, przed sejmikiem śląskim zostanie zaprezentowana propozycja ustalenia dnia "Dzieci, dzieciom", którego celem będzie przekazywanie w przystępny sposób wiedzy historycznej.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na raciborz.naszemiasto.pl Nasze Miasto